3d jaka była, taka jest.

Niewątpliwie, najlepsza klasa, jaką sobie tylko wyobrażam.
Jednak jesteśmy bandą pomyleńców, idiotów, którzy znają się już dość dobrze. Tak więc, współczuje nowym.
Przecież jeśli by doszedł do naszej klasy co byś zobaczył najpierw?
Przychodzisz do nas na przerwe.
Chojrak: O em dżi! O em dżi!
Piter: Słuchaj stary, nie wiem kim jesteś ale graj na Infermie !
KoVal: SSSSSSSS!
Mareczek: Błysk!
Idziesz do jakiejś grupki. Nagle wszyscy się rozchodzą.
typowe "cztery strony świata"
Powiedzmy, że to się nie stało.
Nagle podbiega Grixx.
-Chłopaki szacun!
Dzieje się w ogóle coś debilnego, wszyscy wyciągają ręce i zaczynają się w nie uderzać, ale nie tak normalnie, tylko jakby chcięli kogoś ubić. WTF?!
albo:

-Co masz?
-3. aTy ?
-2
-HAHAHA! Co za noob! Ei, słyszeliście... ?

albo jak coś komuś nie wyjdzie?

-c.!c.!c.!

Do tego nasze poczucie humoru...
Czy po tym krótkim opisie, nie wydaje Ci się, że trafiłeś pomiędzy pomyleńców ?
- - -

Teraz ta banda pomyleńców, ma już swoje życie, nie mówię, że wcześniej go nie miała, tylko tyle, że ich drogi są zupełnie różne. Jestem pewien, że nie raz się jeszcze skrzyżują, jednak to nie to samo, bo wcześniej krzyżowały się codziennie.

Teraz ta banda pomyleńców, jest wciąż tą samą bandą pomyleńców, tylko z wyjątkiem, że osobno, a świetne jest to, że zostaliśmy sobą do końca.

środa, 28 maja 2008

Historia Indjany Dżonsa i śmierć wielu dżew

Na początek dam parę cytatów z, jakby można było się spodziewać, historii:

Jarosz: Ja wiem, jesteście klasą dobrą, aktywną..
Euterbe: I czasami nawet inteligentną.
Jarosz: .. I czasami nawet inteligentną.
Grizłold: Dzięę - Kuuu - Jeee - Myyyy!

Jarosz: .. a co się nie nauczyliście, to się nie nauczycie.
Soczówek: To możemy iść do domu? Za 2 minuty, żeby równo o 14.
Dziumaga: Za cztery!
[cisza, nikt nic nie mówi]
Jarosz: Dobrze.

Soczówek: I czego się śmieje jak głupi. HoeeeeeHeeHeHeHe

Soczówek: Wiesz czemu kartki nie posmarowane klejem przyklejają się do Xarexa ?
Euterbe: Bo ciągnie swój do swego?
- - -
Poniedziałek w tym tygodniu dostaliśmy listę jakie chcemy piosenki na bal.
Wpisaliśmy zespoły takie jak 'pogodno', 'cool kids of death', 'come' i 'nożyce do cięcia blachy'
jestem ciekaw skąd wezmą, zwłaszcza tych ostatnich :)

Chojraki wpisały jakieś Vadery i inne szity.
- - -
Wtorek sztrajk, wszyscy się kisili na chatach.
- - -
Dzisiaj, w środę poszliśmy na kręgle i do kina.

Grałem na jednym torze z Mareczkiem Kokoszką i Koszim, który sam nam zaproponował jakiś zakład. Wyszło na to, że ten co ma najmniej z nas odpowiada przy tablicy, nie mięliśmy jednak co Koszi miał robić jakby miał najmniej, powiedzieliśmy mu, że jak przegra to się zwolni, ale się nie zgodził, ciekawe czemu? :(

Potem poszliśmy go kinsona, gdzie piterkowi wylała się kola w backpack'u i zamoczyły mu się frytki, rzucili nimi w Świerzego, ale zarwał Żaku, inwestor, ten od czwórki.

Jak wychodziliśmy:
Euterbe: Xarex jak się czułeś jak dżungle wycinali?
Xrx: pff..
normalnie Nekromanta ^^

poniedziałek, 19 maja 2008

To bylo tak trochę, nie po ludzku...

Długo się zastanawiałem jak rozpocząć te notkę.
Pierwsze słowa miały być, m.in. "jak bydło", "zwykłe rzeczy a tyle zamieszania", "dzisiaj po 3 lekcji"...
Otóż...:
- - -
Dzisiaj, po 3 lekcji, czułem się jak bydło, jestem pewien, że ok 120 osób poza mną, również, zagonili nas do sali gimnastycznej i kisiliśmy się tam przez 1,5H, po co takie zamieszanie, by odnaleźć trzy zwykłe rzeczy.

Gdy spokojnie staliśmy sobie przed salą gimnastyczną, przyszła p dyrektor i wydarła się na nas, że każdy ma wejść do sali. My mięliśmy mieć WueF, inne klasy swoje lekcje, a mieszanka ćwiczyła poloneza. Rozpoczęło się od...
Opieprzenia wszystkich z góry na dół.

Na samym wstępie powiedziano do nas, że jesteśmy bandą złodziei bez uczuć.
[na środek wyszła, ehh, bez nazwisk, poszkodowana]
Mięliśmy sobie na nią popatrzeć i może nam serce zmiękczy i oddamy jej, komórkę, portfel i klucze.

Nic takiego się nie stało.

Wielu z nas, również ci którzy w ogóle z nią tego dnia nie rozmawiali, nie przebywali koło niej, czuli się tak, jakby zaraz miała ich dyra wziąć za fraki napluć na ryja a potem wywalić ze szkoły.
Nie zmieniało to faktu, że 3d zachowywała się po swojemu.
Może na początku trochę drętwo, ale w końcu było normalnie.

Pojawiło się parę koncepcji tego co się będzie działo zaraz, po prostu staliśmy i w naszych głowach rodziły się kolejne, coraz bardziej absurdalne rozwiązania tej akcji. Na początku loooz, pakuje się antyterrorka, kładą wszystkich na ziemie, pałują, to już u nas standard, potem zamieniliśmy szkołę w regularny front.

Jakieś 40 minut od wpędzenia nas do sali, komórka magicznym sposobem się znalazła, poszukiwania trwały nadal, jednak teraz zawężyły się do poszukiwań kluczy i portfela.

50 minut po rozpoczęciu wszystkiego, dyra chciała pokazać, że wie co robi i kazała wszystkim wypakowywać rzeczy z plecaków. Pyk pyk pyyyk! I tu oto, parę osób w tym ja, zaczęło walczyć o swoje prawa i nie poddało się rewizji, plując jape, że to coś się nie zgadza i że bez psa nic nie będę z plecaka wyjmował, ani z kieszeni. Odpuściła.

Wcześniej, czy tam później przyjechali rodzice, ekhm, no właśnie tej, czyli była już cała ekipa (chłopak był na miejscu).

Gdzieś koło 55 minuty, cała szkoła miała przerwę, postanowiłem i ja z niej skorzystać udając się do tualety, jak normalny człowiek. Udało się? A skąd, nie wypuszczali nikogo (poza paroma osobami z 3a które wyszły z sali po cudownym odnalezieniu komórki) oraz samej poszkodowanej, wiecie, Vi-aI-Pi, kur'wa.
Około 70 minuty postanowiłem poprosić o butelkę wody, bo wszystko co miałem, miałem w szafce. Dali? Ah skąd? Jak chce nam się pić to powinniśmy sobie powietrze skroplić, tak?
Pragnienie pogłębiała jeszcze duchota na sali, więc jak widać warunki były idealne.

W pewnym momencie na sale wbił się dozorca i zaczął panele rozbrajać, znaleźli klucze.

Powiedziano nam, że nie wyjdziemy dopóki się nie znajdą. Parę osób zaczęło się pluć o śpiwory, bo noc na sali może być chłodna, parę osób o łopatę by wykopać latrynę.

Dyra bardzo penia o reputacje szkoły, chciała uniknąć policji zwłaszcza pod koniec roku szkolnego, to było widać. W końcu jednak pies przyjechał.
Wszedł do sali razem z koleżanką, oboje wyglądali jakby mówili:
"nosz ja pierdole, mamy ich wszystkich sprawdzić? kurrrr.. "
Wyszli.
Po jakichś 5 minutach powiedziano nam, że chłopcy mają iść do wyjścia, tam zostaną sprawdzeni i niech sobie robią co chcą. Gackowszki poszedł 1szy na macanko (to tak btw), dusza anarchisty powiedziała mi żeby siedzieć na sali bo będzie fajnie.
40 minut potem Rudi wbił się na sale i powiedział że mamy wyłazić.

- - -
Historia tego co się będzie działo, czemu to wszystko z każdą minutą stawała się coraz bardziej odbiegająca od rzeczywistości. Jedyne co pozostało bez zmian to Gackowski kopiący tunel skuwkami od długopisów pod ścianą sali gimnastycznej. Ostateczna wersja była taka:

W odległej galaktyce, alieni odnaleźli 'inteligentne' formy życia. Jednak przed skontaktowaniem się z nimi musieli je zbadać. Postawili przed nimi 3 zadania, wybrali dorodne okazy i zaczęli test.
Były trzy różne stopnie trudności, by zobaczyć jaka jest ta rasa pod każdym względem.
Najtrudniejszy test, test silnej woli, koncentracji oraz jasności umysłu, to był test dla geniuszy, no, hah tutaj muszę dodać, że na pewno mnie chcieli w nim widzieć, hehe. [szczery słowiański uśmiech]
Drugi, dla zwykłych ludzi, noo reszta ekipsona i w ogóle takie przeciętniaki, test na jasność umysłu, ale ciemniejszość niż poprzedni, na logiczne myślenie.
Trzeci, dla najniższej warstwy społeczeństwa, dla głąbów z krzepą, Gacek nie pasia tutaj, bo on mięśnia nic nie ma w sobie, na myśl przychodzi mi tylko Jzz (sam chciał żeby o nim pisać, no to tyle wystarczy), test sprawdzał nie tyle siłę umysłu i ducha co ciała, był najłatwiejszy i od niego zaczęli.

Trzeba było zKnockOut'ować, złego maga który ukrywał się wśród uczniów naszej szkoły. Starannie wyselekcjonowani uczniowie, delegacja z 3a, wyszła na szkołę i sprzedała plombę na ryj każdemu kogo spotkała, komórka pojawiła się magicznie w kieszeni, test zdany.

Drugi polegał na odczytaniu współrzędnych panela pod którym zostały ukryte klucze z układu drabinek oraz prętów w oknach.

Trzeci polegał na półtoragodzinnym medytowaniu w pokoju, myśleniu tylko o portfelu a raczej o tym kto go miał, jego twarz miała wyryć się na podłodze po właśnie tym czasie.

Gdybyśmy zdali test pozytywnie, alieni skontaktowaliby się z nami, odwieczne pytanie: "czy jesteśmy sami w kosmosie" przestałoby istnieć. Lecz jeśli nie, mięli nas zaatakować i zniszczyć cywilizację, bo przyszłość jaką szykuje dla nas wszechświat jest zbyt potężna by ludzka rasa mogła ją przetrwać, exterminacja przez kosmitów byłaby przyjemnością w porównaniu z tym co by nas czekało...
- - -
Parę refleksji, trochę pytań?
Dobrze, polecę od początku. Jestem naprawdę ciekaw, skąd dyrektorka wiedziała, że to ktoś z 3 klas? Co się stanie z tymi co to mięli, bo jakoś nie było o tym dużo mowy po całej akcji? Kto to był (to tak btw)? Chyba jedno z najważniejszych pytań, czy poszkodowana płaciła za przyjazd oraz interwencję policji, chyba jednak powinna...

Parę przypuszczań..
Ciekawe co by zrobiła dyrektorka jakby to np. mi ukradli komę, portfel i klucze. Ogłosiłaby przez radio-węzeł i na tym by się skończyło, "a radź sobie sam!". Nie sądzę, by zganiała całą szkołę do sali gimnastycznej. Dlaczego było tak akurat w tym wypadku? Bo poszkodowaną była osoba która ma wysokie, hmm, ma dobre układy z nauczycielami, no wiecie, heh, samorządzik, tutaj aktywna, tam heh. Na pewno gdyby Macioszce coś ukradli nie było by czegoś takiego.
Jakowlew mi powiedział: "No bo musiałbyś się rozpłakać"
Moja odpowiedź była jednoznaczna: "Jakbym się rozpłakał to by była plujnia, że jej dywan zamoczę"

Prawdę mówiąc, ciekaw jestem, jakby to było..
"to kto jutro bierze moją komórkę?"

czwartek, 15 maja 2008

Cztery różne sprawy

Koniec 3 klasy, nauczyciele są coraz bardziej policyjni, a niektórzy tacy jak dawniej.
Przykładem tych pierwszych jest Koszi, ale mi akurat to nie przeszkadza.
Ci którzy się nie zmieniają to m.in. Kuchar (dalej taka.. ekhm.) i Jarosz, swój chłop wśród nauczycieli.

13 V
Macioszka: Mój tato mógłby mieć teczkę?
Jarosz: Ja? A dlaczego miałbym mieć teczkę?
Soczówek: Ale on się pytał czy jego stary może..
Euterbe, przerywa Soczówkowi: No i wszystko się zgadza.

[jakiś czas później o teczkach]
Jarosz, mówił coś że w '89 miał 18 lat i że musiał się lustrować.
Euterbe: 37, prawie 40 chociaż jeszcze nie, to może pan jeszcze urosnąć.


14 V
Dalej historia:
Jest ogólny szmer w klasie, ale nie wielki, Soczówka w pewnym momencie:
"Spalić takich pedałów, no pedał nooo."
Cisza, wszyscy się patrzą na Jarosza.
Jarosz: Dobrze, Łukasz kontynuuj.

Jarosz: Jan Kasiński do odpowiedzi!
Xrx: Ja, ale dlaczego?
Jarosz: Bo gadasz teraz.
Xrx: Ja?
Doro: On szumi:
Klasa: SzzzzSzzszzzzz!

Jarosz, do Soczóweczki po wcześniejszym odpytaniu go: Jesteś zielony jak wiosenny szczypiorek.

Jarosz, o Dorociaku: Sama aktywność na lekcji, że umie to co umie.

Dzień po tym występie Kokoszki z alkoholem, wszyscy w klasie się z niego śmiali, że pijaczyna. Jarosz w pewnym momencie podszedł do Kokoszki do ławki. I całkiem spokojnym, poważnym tonem powiedział:
"Karol, a tak naprawdę to powiedz, ile ty wypiłeś?"
- - -
Jarosz gnoi wszystkich jak chce, i jest fajnie.
My obecnie zaczęliśmy gnoić Żaka, znowu, nie wiem czemu. O co poszło? O słynną czwórkę.
Jeśli nie pisałem co się stało, to czas najwyższy, legenda w końcu.

A więc dawno, dawno temu a było to jakoś w 2 klasie, mały Marcin robił zadanie z matematyki. Na matematyce. Marcin miał obliczyć prawdopodobieństwa wypadnięcia 3 czy 2 czwórek pod rząd. W zbiorze w którym miał wypisać wszystkie możliwości wpisał Z={1,2,3,5,6}. Niestety, klasa to zauważyła. A błędy w naszej klasie są, pamiętane.

Wszystkim się spodobało razdwatrzypięćsześć i tak zostało. Niestety, Żaku ma również tak dziwną przypadłość, że nie wymawia głoski eR, i tu chciałbym przypomnieć, że Żaku w 1 klasie chciał iść na konkuys yecytatoyski. Z 1-2-3-5-6 oraz probyemem z eyyY (eR) Żaku dostał status osoby choyej na Żakcajmeya.

No i właśnie, wczoraj jakoś nagle się to wszystkim przypomniało i powstają nowe rzeczy.
Np. Przysłowia:
-gdzie kucharek cztery, tam nie ma co jest
-do czterech razy sztuka
-być jak, czwarte koło u wozu
-co cztery głowy to nie jedna.

Aforyzmy:
-Żaku ma samochody z 3 kołami
-Kiedyś gonił SKMkę, zabrakło mu 4 sekund

Różne pytania zagadki:
-Ile Żaku ma kończyn?
-4

-Ile szafek jest w segmencie?
-4

-Ile masz palców u jednej ręki bez kciuka?
-4

-Jaka teraz lekcja?
-4ta

Było tego o wiele więcej, ale nie pamiętam wszystkiego, jak coś mi się przypomni, będę pisał.
Z drugiej strony, Żaku patrzy się na nas jakby chciał nas zabić, w sumie, nie dziwie mu się.
- - -
Mmm, poniedziałkowa religia też była piękna.
12 V
Macioszka wchodzi na środek klasy, prawie się drze.
"Rozmawiałem z panem, Jaroszem, powiedział, że możemy sobie jechać w środę do kina, a sprawdzian nam zrobi w środę za tydzień"
Klasa klaszcze.
3 minuty później
Klasa klaszcze.
5 minuty później
Klasa się uspokaja.
Maja: Ale nie, klaszcze do końca lekcji.
Klasa klaszcze.
15 minut później
Klasa się uspokaja.
Soczówek: No mówiłem, klaszczemy rzędami bo nie damy rady, ale nieeeee.
- - -
Dzisiaj na WoS'ie (WoS w 5).. pyk pyk pyyyk!
Nosiliśmy krzesła które dzień wcześniej znosiliśmy do sali.
Tyle że wtedy, im wcześniej wynieślibyśmy je, tym wcześniej na chatynę. A teraz, im wcześniej byśmy je wnieśli tym dłużej Ryba by nas pytała. Tak więc nosiliśmy krzesła po czterech (dziwnym trafem) do jednego. Ze stołem to chyba żeśmy w 8 szli.
p Basiak, stoi i się śmieje: Coś takiego to tylko 3d mogła wymyślić.
Ryba nas pogania i kiwa głową.
Ci co wracali z krzesłami walili po plecach tych co jeszcze je nieśli z okrzykiem "Sznela!"
Jednak tamci nie byli dłużni.

Po ustawianiu krzeseł wchodzimy do klasy i coś się nie zgadza. W jednym rzędzie jest 5 ławek w drugim 7 a w 3 sześć. Xarex to skomentował tak:
"To pewnie Marcin Żak liczył ławki"

Można dodać, że tydzień temu na WoSie wszyscy się zgłaszali gestem "Zamawiam 5 piw" ew. "Heil Hitla"
- - -
To był 9 Maja. Mięliśmy wtedy dwa polskie. Na którymś zadzwonił komuś dzwonek. I klasa, jak to miała w zwyczaju zaczęła kasłać, żeby zagłuszyć, znaczy żeby nauczyciel myślał, że to ktoś kasłał.
Najfajniejsze jest to że to wygląda mniej więcej tak:
-coś z telefonem, słychać i nagle cisza
2 sekundy ciszy
-wszyscy kaszlą

Tego pięknego dnia, właśnie coś się stało, że zadzwonił (jakiś film, czy mjuza)
Wszyscy kaszlą.
Potem JajkozleV do mnie:
"To ja nie wiedziałem, że jak komuś zadzwoni telefon to cała klasa kaszle."
Mnie osobiście ten txt rozwalił.

wtorek, 6 maja 2008

Banda idiotów robiąca dziwne rzeczy + osoby postronne = Flash Mob

^^
[rotfl]
Taki standardowy początek.
No nie mogę powiedzieć żeby dzisiaj było 'normalnie'. Dzień jak zwykle inny, przepełniony absurdem oraz nietypowymi zagraniami ze strony naszej klasy. Hah, typowe.
A więc co dzisiaj?

Pominę to co się działo na polskim, bo, być może wkładanie sobie trawy za Ti-szorta może jest nietypowe, ale jednak nudne. Powiedzmy że zacznę od przerwy przed historią.
Soczówek łaził do każdego z klasy z pytaniem "czy jakby cała klasa się zerwała to czy on/ona też" zanim się zorganizowaliśmy był dzwonek. Więc postanowiliśmy zrobić oborę, w tym urządziliśmy FM'a.
Na samym początku lekcji Macioszka staje pod tablicą i ją zaczyna ścierać.
Jarosz:
Przestań rysować swastyki na tablicy. Nie wyrudniaj się bo zaraz Cię spytam na ocenę.
Macioszka: Szit!
Jarosz: O tak, wielki byłby szit.
13 47 Soczówka ogłasza, że o 14 10 wszyscy stają i klaszczą.
13 48 Dodaje również że o 14 20 wszyscy kładą się na ławki i buczą.
13 49 Soczówek odwołuje akcję o 14 10 pod pretekstem, że za dużo do czasu do końca lekcji i zrobi kartkówkę.
14 08:
Szczepan: Jeszcze dwie minuty.
Soczówek: Jakie dwie minuty?
Jarosz: No właśnie dwadzieścia dwie!
Soczówek, głośnym szeptem do Szczepana: 14 20 walisz głową w ławkę i buczysz.

o 14 19 zaczęliśmy smęcić coś do Jarosza, że chcemy na dwór tak więc o 14 20 większość leżała na ławkach i buczała.
Jarosz kręcił rotfla na krześle w czasie gdy my buczęliśmy.
Niestety, mamy trzecią klasę, znamy się dobrze i na wiele możemy sobie pozwolić. Jednak dalej są osoby w naszej klasie dla których to było zbyt głupie, bo oni ponad to, tak? Głupie to było właśnie takie wyłamywanie się. Ale dobra, nie ważne, bo już kiedyś o tym pisałem nie chcę się powtarzać.

Wróćmy do lekcji :]
Od razu Piterek wymyślił, że 14 27 wstajemy i klaszczemy.
Powiedział Filipkowi, Soczewce i Macioszce. Ale stwierdziliśmy, że lepiej nie, bo dwa na jednej lekcji. Więc odwołali, ale nikt nie mówił Filipkowi, żeby sam wstał (siedział w 1 ławce nie widział tyłu). Mareczek od razu plujnia do Filipka z txt'em: "ei ale Ty zaczynasz meen". Nie jestem pewien ale Filipek wpadł na to że coś nie gra. W każdym razie 14 27:
Soczewek wstaje razem z Macioszkiem. Jarosz pisze coś na tablicy, więc ich nie widzi.
Zaczynam klaskać na siedząco. Macioszka i Soczówek za mną
Kręcę roftla. Jeszcze tylko plujnia od Soczówka żeśmy pauki bo nie wstaliśmy, dzwonek i do domu.
Jednak ta lekcja nie mogła się tak skończyć. Soczewek wziął nożyczki i obciął sznurówkę Gumisia. I właśnie tak, skończyła się ta lekcja :]