3d jaka była, taka jest.

Niewątpliwie, najlepsza klasa, jaką sobie tylko wyobrażam.
Jednak jesteśmy bandą pomyleńców, idiotów, którzy znają się już dość dobrze. Tak więc, współczuje nowym.
Przecież jeśli by doszedł do naszej klasy co byś zobaczył najpierw?
Przychodzisz do nas na przerwe.
Chojrak: O em dżi! O em dżi!
Piter: Słuchaj stary, nie wiem kim jesteś ale graj na Infermie !
KoVal: SSSSSSSS!
Mareczek: Błysk!
Idziesz do jakiejś grupki. Nagle wszyscy się rozchodzą.
typowe "cztery strony świata"
Powiedzmy, że to się nie stało.
Nagle podbiega Grixx.
-Chłopaki szacun!
Dzieje się w ogóle coś debilnego, wszyscy wyciągają ręce i zaczynają się w nie uderzać, ale nie tak normalnie, tylko jakby chcięli kogoś ubić. WTF?!
albo:

-Co masz?
-3. aTy ?
-2
-HAHAHA! Co za noob! Ei, słyszeliście... ?

albo jak coś komuś nie wyjdzie?

-c.!c.!c.!

Do tego nasze poczucie humoru...
Czy po tym krótkim opisie, nie wydaje Ci się, że trafiłeś pomiędzy pomyleńców ?
- - -

Teraz ta banda pomyleńców, ma już swoje życie, nie mówię, że wcześniej go nie miała, tylko tyle, że ich drogi są zupełnie różne. Jestem pewien, że nie raz się jeszcze skrzyżują, jednak to nie to samo, bo wcześniej krzyżowały się codziennie.

Teraz ta banda pomyleńców, jest wciąż tą samą bandą pomyleńców, tylko z wyjątkiem, że osobno, a świetne jest to, że zostaliśmy sobą do końca.

czwartek, 31 stycznia 2008

Potulny jak Lucyfer...

/myśli, posta mogę zacząć jakoś tak fajnie, taak, że będzie nutka napięcia i tajemniczości, albo po prostu napisze jakoś. i tak będzie najlepiej/

Ciekaw jestem jaka byłaby wasza reakcja, jakbyście siedząc sobie na lekcji zarwali hita z kopa w nerki. Ja już wiem.

Ta przygoda zaczęła się tak:
20 minutowa przerwa obiadowa. Zdążyłem poprawić kartkówe, Filipek siedzi i gada, a ja robie i gadam, czyli prawie to samo. Chyba na 3 minuty przed dzwonkiem, albo i potem, zaczął pisać dialoga. Włazi z zeszytem do klasy, pisząc w rękach. Jesteśmy w klasie, zaczynam plujnie, że Filipek robi prace domową. Zajumałem mu kartkę, dostałem hita w piszczel, ale co tam.
Mija jakieś 30 sekund.
"Asiu, wyjmij zeszyt sprawdzę prace domową, zapisz Filipa, Filip nie ma."
Filipek urządza plujnie, że ma, został zapisany.
Nagle czuje hita na nerkach. Dosłownie sekunda na pomyślenie i mam dwa wyjścia, dzibać, bo nie bolało, zareagować, bo to jednak nerki. Jakby zajumał mi w łapę, albo w żebra, to nic bym mu nie zrobił. Ale wstałem. Filipek został popchnięty na drzwi i przyhicony w twarz. Potem go zostawiłem i jakoś poszedłem w stronę tablicy. Chciałem żeby było 1/1 ziomalka nawet nie widziała tego że mu przyhiciłem, tylko że go popchnąłem i nie byłoby sprawy. Jednak on nie chciał przestać i chciał mnie zajumywać po ryju, trafił tylko w bok głowy. On macha rękami przede mną, a ja sie pluje do ziomalki, że co on w ogóle robi. Ona niby chciała zareagować, złapać go za ręce, ale jej sie wyrwał. Sam musiałem to zrobić. /mniej tu oparcie w nauczycielu, wszystko spierrr.../ Potem poszli po Brzywce, która to z nami załatwiła.

Błąd taktyczny, bić kogoś na lekcji. Rozumiem po lekcji, albo przed szkołą, umówić się na solówe. Myślę że kompletny noob który w ogóle nie myśli, zaczyna bójkę w ogóle w obecności nauczyciela, kopiąc kogoś w dość ważne i wrażliwe miejsce i nie wiem, mając chyba nadzieję, że zapomnę.

Ostrrry żallled...

Muzyka:
Udawaliśmy, że walą do nas z granatów, nasz cały rząd chował się pod ławką, gdy Szczepan odpalał napompowane siaty. Za każdym razem było:
-Grrranaaat!
wszyscy się chowają
-A nie to tylko chojrak.

środa, 30 stycznia 2008

Mandarymki, zapalniczki i okrrrropne kłamstwa

W-c-z-o-r-a-j:

G wych.
Koszi: Jaką ocenę dalibyście gackowi?
cisza
Koszi: No Arturek jaką ocenę byś dał gackowi?
Arturro: No chyba dobre, bo na bdb nie zasługuje, spisuje ode mnie prace domowe.
Koszi: Ale on ma tyle samo braków prac domowych co Ty.
Macioszka: No to sie chyba wszystko zgadza.

Długo się zastanawiałem czy to napisać.. jakieś 2 minuty, ale napiszę ^^
Matma
Mareczek: Patrz Koval Aśka, przez ciebie umiera.
Aśka na leżała na ławce
Koval: A kij jej w oko

D-z-i-s-i-a-j:

Chemia:
Chemiczka: Przed obraniem mandarynki należy umyć ręce a potem je zjeść.

Na angolu słuchaliśmy jakiejś smętnej piosenki o biednych dzieciach, syf jakich mało, ale to był jeden z niewielu momentów, gdy powinienem mieć przy sobie zapalniczkę, a jej nie miałem.
Fajnie by to wyglądało, jakby parę osób zapalarą zaczęło świecić w klasie przy tym szicie.

Jak słuchaliśmy 2gi raz, wszyscy lali z wyrazu twarzy Soczewka jak śpiewał.

Do tego próbowałem wmówić gościówie, że dwie linijki szlaczków w zeszycie to moja praca domowa i, że napisałem to w domu.
Moje argumenty były dość mocne:
"Chyba lepiej wiem co robiłem w domu, a co przed chwilką na lekcji. "
"No jak to nie jest?! Przecież tu jest napisane mówi z myśli"
Sie nie dało, chociaż sama nie przedstawiła żadnych wartościowych operand.
Potem takie coś:
Angliczka: I jeszcze takie okropne kłamstwo.
Euterbe: No nie takie okropne.

poniedziałek, 28 stycznia 2008

Nie wiesz jak sie robi print skrina? żaaal?

Dzisiaj,
ogólna ceratka na chemii..
etan, metan, etylen, acetylen... kompletna mieszanina..
Więc Aśki i Olki sie ze mnie śmiały, już wiem jak to jest, ale dalej uważam, że Aśka nie wie gdzie jest Buenos Aires. Do tego dowiedzieliśmy się wszyscy, że Olka nie wie jak sie robi Print Skrina, oto jak mówiła o tym Aśa:
-Eii, fajny pulpit, jak zrobiłaś to zdjęcie?
-Zrobiłam skrina
-Ale jak?
-Naciśnij Print Screen
-No już i nic sie nie dzieje
-Wejdź do Painta i wciśnij wklej.
Olka dzisiaj bulwers, że wiedziała jak się to robi, ale chciała się upewnić. Aha jasne.

WueF
Grxx: widze, że sie dzisiaj starasz.
Euterbe: no ta, nudzi mi sie.

Religiaa była nudna, Kacperer coś chrzanił o jakichś PRLach i ma 5 z semestrala z chemii, znaczy, że napisał gorzej ode mnie

Parę cytatów:
Reliżka: No to, Michał, powiedz coś o św. Janie od krzyża
Doro: No to święty Jan od krzyża, no zostaw ten zeszyt!

Szczepan: Gdzie jest Jajko?
Szczepan: No to gdzie jest Jajko?
Ktoś z tyłu z klasy: Nie ma go.
Macioszka: A gdzie jest Anka?
ogólny ryk


Na polaku, po dyktandzie sporo osób wyglądała jakby zasypiali.

czwartek, 24 stycznia 2008

1s(T)ingiel by rasta of masta BLEAH sir Euterbeee

Wczoraj:
Jedyną, naprawdę jedyną rzeczą jaka była ciekawa, było gej party Macioszka-Doro-Szczepan na wychowawczej

Dzisiaj:
Mój 1szy singiel ^^
Sporo było zamieszania z nim, wszyscy słuchając tego mięli brechty (ci którzy słuchali)
Na muzyce zdjęcie naszego nauczyciela, z portkami na głowie.

Kółko chemiczne:
Dżuin: No weź w to dmuchnij, albo sie napij
Sapun: Nie bo mi zostanie niedobry smak w ustach
Euterbe: Myśle że obiady twojej starej nie smakują wiele lepiej.


BTW


Pingwinek ma 5 z semestrala z chemii a ja 6 (bez ściąg!)
zdjęcie kolesia ->tutaj<-

poniedziałek, 21 stycznia 2008

Dzisiaj poniedziałek, to widać...

Dzisiaj sobie poużywam, bom sem wkurzony.

Od samego rana..
Nie było 13 osób, normalnie byłoby fajnie, ale nie dzisiaj.
Na matmie zadanie, które robiłem lekcje wcześniej w zeszycie, na tablicy zajęło mi chyba z 10 minut. Straszne! Przynajmniej bez błędu.

Potem wparował Koszi obwieszczając wszystkim co będzie miał Kokoszka za to, że sobie wypił.
O dwa obniżone ze sprawowania, 10H prac społecznych, może mieć wzorowe na koniec roku jeśli napisze dobrze test. Zajebiście wręcz, wzór. "<ideał>>" Taaa, świetny ideał. Kogo jak kogo, ale ja nie będę go naśladował. W 2 klasie, Julita na zielonej szkole też sobie wypiła, razem z paroma innymi osobami. Oni wszyscy dostali po nagannym, bez odwołania. Kto teraz powie, że w naszej szkole panuje równość? KAŻDY nie ważne jak się uczy, który to rok nauki, powinien dostawać taki sam wymiar kary.

Potem chemia, sprawdzian, więc można było się wulooooooozować.

Gegra, ziomalka pluła się do mnie, że dynia nie jest olejną rożliną oprawianą w strefie umiarkowanej. Otóż, na sprawdzianie kazała wymienić taką roślinę, nie ma nic o tym że na skale przemysłową. Po za tym miałem rację, --> paczaj! <--. Więc od razu do mnie się pluje, że z agrestu można cukier robić, tylko po co.
Wcześniej się do mnie pluła, że niby rozmawiam z Macioszką, bo się odwróciłem. To, że siedzę tyłem nie znaczy że rozmawiam. Pierrrr..

Polak, plujni trochę było. Za txt: "chyba miał coś z głową" <-- o starym z tego i morze, dostałem minusa z kartkówki.

Kwiecilla: Trzymałeś kartkę w ręku?
Szczepan: Leżała na ławce.
Kwiecilla: A wiesz co znaczy, gdy kartka leży na ławce?
Euterbe wkurzony: To znaczy, że odpoczywa i trzeba jej dać spokój.

btw. Ja i parę osób już zauważyło, że Kwiecilla wszystko bierze z książek, gdy o coś się zapytamy, a ona nie wie co to, to mamy sobie znaleźc sami i zadaje nam to jako pracę. Przy omawianiu "Starego co może" zacząłem się pluć, że to jest głupie nic nie daje itd. no to ona wkurzona, że nie mam racji i mam siedzieć cicho. Nie wiem o co jej be (ocb), czyżby bała się, że czegoś nie wie?

Zadała nam prace, żeby napisać artykuł z oparciem o Starego. Napisze na temat: "Czy starzy ludzie mają coś z głową"

Coś z życia takiego klasowego/prv. Aśka się na mnie obraziła, nie wiem za co. Mam pewne podejrzenia, że może chodzić o Buenos Aires, które wg. niej jest w Brazylii. Cóż. Jestem pewien, że Filipek jak go jechaliśmy z sinusem, Mareczek z rozprawką czuł się tak samo, ale nikt się nie obraził.
Wnioski: wyciągnijcie sami.


- - - -
Podsumowanie dzisiejszego dnia, ujmę w dwóch słowach.
kurwa mać, dziękuję.

czwartek, 17 stycznia 2008

%

W-C-Z-O-R-A-J

Kwiecilla: Charakterystyka bezpośrednia mówi wprost o tym jaki jest bohater. Ania była inteligentna, uczciwa...
Grxx: ...ładna.
Kwiecilla: ...ładna.
Ja i Mareczek: No wiesz, Grizłold
Grxx: o jaa ! przejeżdżając sobie ręką po twarzy

Mówiąc o polisterylenie (czy czymś takim) Janik:
-Tworzy się z niego również kalosze.
Euterbe: I buty, takie plastikowe
Janik kręciła rotfl'a bo dobrze wiedziała ocb..
hmm.. buty anki

Na polskim Macioszce odwalało ostro.
Gdy babka stała koło niego, zrzucił wszystkie rzeczy Szczepana z ławki tuż pod jej nogi. Potem Szczepan wstał po nie, a on mu nie dał przejść i się darł, że czemu chodzi po klasie.

D-Z-I-S-I-A-J

Na pewno, najlepszy txt dzisiaj miał Rudy. "Marcin Żak, przynieś liczydło"

Ruda: Powiedziałeś, że eL to pałka
Euterbe: Nie prawda, ja mówiłem, że jest fajny, ale Konohamaru fajniejszy.

Dzisiaj wieczór. Jestem na świerzo z tym, więc wszystko pamiętam.
Pominę to jak się zaczęło itd. Zacznę od momentu, gdy Kokoszka pojawił się w szatni.
"Idzie" bardziej jakby się toczył, a już na pewno obija się o szafki. Podchodzi do Ady, Klaudii i Agaty i:
"Sześć.."
Ada: Kokosz może Ty lepiej stąd idź, bo jeszcze cie złapią i będziesz miał problem.
- Chobieto, szegyo Ty ode mnie chsesz? Pszeciesz nie jestem pijany.
Jakiś czas potem, Ada, Klaudia, Agata i Kokosz schodzą do szafki Kokoszki, nie mam pojęcia po co.
Bedniarkiewicz coś im gadała o jakichś owieczkach, która tylko jedna coś chce a reszta idzie.
Potem Kokoszka zamyka szafkę i idą na salę.
Ada i spoołka jest na schodach.
Kubiak: Karol zaczekaj.
Kokoszka: A po co?
Kubiak: Bo jesteś pijany.
Kokoszka: So?! Ja wsale nie jestem pijany!
Kubiak: Jesteś.
Razem z Mają zaprowadziła go na krzesło, na którym usiadł, potem przyszła p. Basiak i Kokoszka zniknął mi z oczu, nie wiem co się dalej z nim stało, ale wydaje mi się, że poszedł do Basiak do gabinetu po rodziców.

Swoją drogą, trzeba być idiotą na miarę Kokoszki, żeby kompletnie nawalonym iść do szkoły i liczyć na to, że nikt nie zauważy.

wtorek, 15 stycznia 2008

Gnojówa? Ciąg dalszy... Angielski w wykonaniu grupy B

Wczoraj było na Mareczka, trochę dla OlkiFy.
Dzisiaj przeniosło się na Aśkę. Strach pomyśleć co będzie jutro.

Matma
- - -
Ada stoi przy tablicy i rysuje coś tam, jakiś ostrosłup.
Euterbe: Paczaj jakie wielkie ma w zeszycie
Mareczek: To chyba jakiś kompleks.
Aśka się z tego śmieje
Euterbe: Ee, no ja na Twoim miejscu bym się z tego nie śmiał.

Przerwa przed polakiem, po dzwonku.
- - -
Aśka stoi przed salą z "bp" na ramieniu a Mareczek idąc do tyłu potrąca ją.
Euterbe z ryjem: uderzyłeś Aśkę!
Marek: ...
Euterbe: Szacun!

- - - - - - - -

Jak wiadomo, nauczycielowi należy się szacunek, ze względu na prawdy moralne, mądrość życiową jaką chcą nam przekazać, uczniom. Jednak są tacy ludzie, których się nie lubi. Wręcz nienawidzi. Tacy na których lekcje się czeka tylko po to, żeby minęła. Są nauczyciele, którzy nijak nie mogą nas niczego nauczyć. Takim nauczycielem jest "ciocia kokoszki", ziomalka od angola.

Grupie B należy się OGROMNY SZACUN! za to co zrobili dzisiaj na angielskim.
Nie wiem dokładnie jak to było, ale...
Wydaje mi się, że gościówa poszła po dziennik czy coś, w każdym razie wyszła z klasy. A oni, się zamknęli od środka. "Klamka chodziła w te i z powrotem, bo się z drzwiami szarpała"(Grxx) "
"Ja to się bałem żeby nie wypadła, przecież ona tak lata"(Arturro).
Angliczka zaczęła się drzeć, że zrobi im kartkówkę z nieregularnych, że każdy dostanie jedynkę.
To oni jej na to, że klamkę się naciska a nie szarpie, a poza tym te drzwi się pcha.
Jak już jej otworzyli. To zrobiła im kartkówkę.
"To jak już każdy z niej dostanie jedynkę, to po co ją w ogóle pisać?" - Tomeczek ze stoickim spokojem.

Dzisiaj na wychowawczej mięliśmy 99 jedynek od początku roku. Jubileusz będzie świętować cała grupa B :]

poniedziałek, 14 stycznia 2008

Re:..

Dzisiejsze komentarze tak bardzo mi się podobały, że zrobię dla nich specjalną notkę.

A więc, na początek, Rrrrrrruda, tak jak Ci obiecałem w szatni i nie obchodzi mnie to, co napisałaś tutaj, specjalnie w boldzie, tak żeby każdy zauważył TO napiszę.

Otóż, Nasza Aśa, na sprawdzianie SEMESTRALNYM stwierdziła, iż Rio Deżanejro (nie wiem jak się to pisze) znajduje się w Argentynie, oraz, że Buenos Aires jest w Brazylii. Idąc na jej tokiem myślenia Lasencje, tańczące sambę półnago w Rio tańczą w Argentynie. Czyli za rok jedym na karnawał do Argentyny, bo tam podobno lepszy niż w Brazyli chociaż, o tym drugim więcej mówiono.
Tak czy siak, Aśu. Wielki Tobie SZACUN!

@Kacperer:
Nie wiem czy wiesz, ale przy akcji "śtolata sla Mareczkosa" siedziałem na przed ostatniej ławce w środkowym rzędzie z ręką na twarzy i czułem wszechogarniający mnie żal.
A przede mną siedziała Aśka i zamiast spytać się gdzie jest Buenos Aires a gdzie Rio się głupio śmiała, bo chciałbym zauważyć, że nie wiedziała!
Uważam, że dzisiejsza religia była nudna, bo była nudna, nic się na niej ciekawego nie zdarzyło poza tym, że rozmawiałem z Aśką nt. Blak ent Łajta i zastanawialiśmy się, poza tym gdzie jest Rio, ile waży dusza, wybieraliśmy między 2 a 24 gramy.
Nie chciałbym tu poruszać tematu mojej wiary, ale Re. to Re.
Tak więc, jestem chrześcijanem, a to czy wierze czy nie to moja sprawa i nie chce, żeby mi wmawiano że tak nie jest.

Urodziny tu, urodziny tam, poprostu wszędzie...

Dzisiaj, było w końcu fajnie, w końcu "normalnie"

Na matmie, oddawali testy.. Looooz..
Chemii nie było więc sponio.
Potem była przerwa śniadaniowa.
Jako iż dzisiaj jest 14 stycznia, Anka i Mareczkosy mają urodziny. Myślę że urodzić się tego dnia jest najbardziej z kijowych dat na jakie można trafić (patrz jubilaci, czy coś takiego).
Na śniadaniówce, do klasy wbija się parę osób z IIIB z mini tortem na którym jest jedna świeczka.
Rozumiem, jakby to chociaż wyglądało naturalnie. Ale to było takie sztuczne. Jakby to powiedział Koszi, to była po prostu szopka. Nie wiem co to miało pokazać. To, że ktoś o niej pamięta? Wszyscy wiedzą, że ona ma ur. wtedy gdy Mareczek, więc ktoś w końcu i o niej by sobie przypomniał. Jeśli to miało pokazać, że ona ma jeszcze kolegów.. too ho! ho! bez komenta. Podsumowywując to tak dokładnie. Powiem tak, że żal mnie ogarnął i parę(naście) osób też.

Tak czy siak, nasz klasa odpowiedziała na ten teatrzyk na nasz oryginalny sposób.
Od razu pewna grupka osób, stanęli obok nich, i zaczęli przekrzykiwać ich "stolat". Jak już skończyli było wielkie
-a kto?!
i tu większość klasy: Mareczek!
Potem Maerczek miał iść i poprosić o połowę tortu dla siebie, ale nie wiem jak to do końca było..

Potem spr z gegry.
Xarexowi zebrała prace bo Mareczek się o coś jego spytał. Potem był wF i mój txt do Xarexa.
-Ale co xarex, czwóreczka będzie ?
Kwoli ścisłości, jak zabierała kartki to jedyneczki waliła.

Riligia, to nudy.
Za to przed polakiem, zaczęli się siłować na muki. Kaceperer nie rozróżnia siłki na muki, a kowboja, ale dobra, ale żal.
I jakoś tak się stało, że wszyscy Mareczka ignorowali np. Mareczek chce walnąć szacuna grxxowi, a on wali tylko mi, potem on taki txt:
-Ei noo..
grx: oj sory, sory
Euterbe: ciesz się, przynajmniej cie zauważył

- - -

Po lekcjach Kaceperer poszedł kupić obraz od Kovala.
Wcześniej taki txt Kovala, chyba na matmie
"Ojciec się wkurzy, bo przez tydzień zarobie średnią krajową nic nie robiąc"

piątek, 11 stycznia 2008

Pirotechnika..

http://youtube.com/watch?v=A2XhBgkP1mM

Powiem tylko jedno zdanie:
"Bo sie dziecku nie chciało po lont do domu ruszyć"

Filem był wrzucony na Utubsa z dwóch powodów:
-Zajebisty komentarz Kovala
-nalegał

@Kacperer:
otórz.. ee.. oturz, otóż? tak! otóż:
-miałęm pełno czasu i sie bawiłem
-To nie był jedyny odpał jaki zrobiłem, były jeszcze 2 które były perfekcyjne będe Ci mógł filema pokazać z komy
-Lont zabrałem, tyle ile było potrzebne, niestety przy jednym odpale surzyłem dwa bo sie nie chciało zająć toteż mi brakło
-Myślałem, że będę szybszy i, że to w ogóle sie nie zajmie. Udowodniłem, że karmel ma większą temp zapłonu niż zwykły proch KNO3/cukierer.
-a i kacperer, to "Kurde!, ale jaki film będziesz miał.." to to też mówił Kovallo

WOŚP

Jak obiecałem, piszem:

Jzz: omygy, ona jest wklęsła.
komentując ziomalke z 1 klasy co mówiła wiersze.

Jzz: Lol, ona ma nogi jak ja palce.
komentując jakąś taką co czytała wiersze.

Zespół tańca nowoczesnego, hmm.. gdyby nie osoby występujące tam mogłoby być nawet niezłe, niestety patrzeć na to się nie dało.

Cheerleaderki, toche się zawiodłęm, bo soczówka miał tam tańczyć. Może układ mięli mało techniczny, nie urozmaicony, ale przyjemniej by się oglądało gdyby poziom sexapeall'u był większy niż u krowy. OlaM była ponadeń, ale taka Wandzia-pijaczka powodowała, że zatrzymali się na krowie.

Spoko były takie 2 co w duecie występowały. Ich 1sza piosenka zwłaszcza, szkoda że nie było ich słychać, ale jedynie przy tej piosence można było się pocczuć chociaż troche jak na koncercie. Nawet próbowaliśmy zrobić pogo, ale dyrka to straszny drewniak.

Ahh, na szczęście w niedzielie prawdziwy WOŚP

czwartek, 10 stycznia 2008

Jedynie cytaty

WF
- -
Rudy: Widze, Łukasz, że jesteś już doświadczony w robieniu lodów.
Koval: A co? Chce się pan przekonać?

Ang
- -
Angliczka: Niech Marek albo Marcin nie wiedzą, a postawie im pałe.
Ptr: Szczęściarze...

Hah, jutro jest WOŚP w szkole, to będzie więcej, obiecuję ^^
dzisiaj skończe na tylu, bo nie było nic więcej ciekawego

piątek, 4 stycznia 2008

DKOS - EZ - 5031 - 187/07

Katechetka: Jest taka klasa, która jak sprawdzam listę, wstają, daje im jakieś kartki, wstają, rozmawiam z nimi, wstają.
Macioszek: Może mają hemoroidy

Katechetka: Jakie zagrożenia niesie pazerność? Zaczyna pisać na tablicy. Przestępczość, Zachwianie norm moralnych i religijnych...
Mareczek: Eksplozja różu.

- - -

DKOS - EZ - 5031 - 187/07 - jest to kod listu. Zawiera on informacje dotyczące wliczania średnich z 1 semestru do ogólnej średniej. Teraz możemy się zastanowić, kto był lepszy. Jak na ironię, stawiam na Giertycha. Koleś, chociaż ma zupełnie inne pomysły niż ja bym chciał, żeby było, walił wprost, co chce wprowadzić, był czas, żeby się przygotować na to. A pani Hall ot tak sobie wymyśliła. I tak fajnie, że powiedziała o tym teraz, a nie w kwietniu.

Koszi skomentował to tak:
To absurd. To tak jakby zmieniać zasady gry w czasie jej trwania

No, ale czy tak nie jest?
Gdyby tak społka uczniów wyszła z jakimś pomysłem, na pikietę, coś żeby zobaczyli naszą dezaprobatę. Nie wiem, strajk okupacyjny, pikieta przed ministerstwem w końcu byśmy wzięli swoje życie w swoje ręce. Ale nieeeeeee.. marzenia. Z resztą, co my możemy? Bo kim my jesteśmy? Uczniami! A taki ja gówno może. Bo kto się z nami liczy? My przecież nawet nie mamy 18 lat, to znaczy dziecko.
Uważam, że wiek 16 lat jest wystarczającym wiekiem, na to, że mamy jakiś pogląd na świat i w pewnym stopniu sami powinniśmy decydować o swoim życiu. Chyba w sprawach typu religia, mamy dość przemyśleń, by zdecydować czy chcemy dalej się o tym uczyć. I w wieku 16 lat, też powinniśmy mieć jakąś szansę wypowiedzieć się w sprawie co nas bezpośrednio dotyczy.
Pikieta byłaby dobrym rozwiązaniem. Więc jeśli będzie, na pewno mnie tam spotkacie :)

Warszawa, 18 grudnia 2007 r.

Państwo
Partnerzy Społeczni,
Kuratorzy Oświaty,
Dyrektorzy Centralnej i Okręgowych
Komisji Egzaminacyjnej

Uprzejmie informuję, że przekazany Państwu pismem DKOS - EZ - 5031 - 187/07 z dnia 14 listopada br. projekt rozporządzenia zmieniającego rozporządzenie w sprawie warunków i sposobu oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy oraz przeprowadzania sprawdzianów i egzaminów w szkołach publicznych, skierowałam na obecnym etapie prac ad acta.

Przewidziane tym projektem zmiany w zasadach przeprowadzania egzaminu maturalnego będą przedmiotem dalszych analiz.

Minister Edukacji Narodowej
Katarzyna Hall

""(...)rozporządzenie w sprawie warunków i sposobu oceniania(...)skierowałam na obecnym etapie prac ad acta." Ad acta oznacza odłożyć coś na czas nieokreślony." Kacperer

- - -

Jak już się zrobiło tak politycznie, to chciałbym jeszcze napisać o pracach domowych.

Odkąd była szkoła, były i hołmłorki, czaisz. Prace domowe były czymś co miało zmotywować ucznia do nauki, dzięki temu nauczyciel miał władzę i wiedział, że jeśli zrobimy pracę domową, to coś się nauczymy. Przez to nie ma aż tylu idiotów w naszym kraju. (Jeśli okaże się, że to z pracami to prawda, to może tak dawać magistra razem z aktem urodzenia? A jak ktoś chce doktora to sobie by dorobił)
Teraz jeśli ograniczą im to, to myślisz, że nauczyciele sobie nie poradzą?
Jesteśmy uczniami, jak już wcześniej pisałem gówno możemy i się posramy.
nie wiem jak Wy, ale ja wole robić Prace domowe niż na każdej lekcji pisać kartkówki z tego co było wcześniej..

Inne kraje chcą, aby poziom wykształcenia się powiększał.. ehh.. Polska zawsze była inna, a teraz utwierdzam się w tym przekonaniu jeszcze bardziej.

czwartek, 3 stycznia 2008

..u Rubika i jednak looooz'ny gość.

Dzisiaj zostaliśmy mile zaskoczeni tym, że Ruda(Aśa) wzięła xarex'y do szkoły. Pierwsza lekcja minęła na żuciu misków.

Nic ciekawego się nie działo przez dłuuuugi czas. Można tu wspomnieć jedynie o wF'ie i txt'cie:
Rudy: Ja wiem, że trudno wyżąglować 50 razy. Ale trzeba ćwiczyć!
Grizłuld: A paan wyżągluje?
Tu Rudi się głupio uśmiechnął i nie odpowiedział na to pytanie, co chyba miało znaczyć, że nie.

Dopiero muzyka przyniosła jakieś poruszenie, czy coś. Ale też dopiero na końcu.
A mianowicie:
Euterbe: A ja potrafię grać na domofonie!
Koval: No ja też, on mnie na uczył.
Kolo od Muzy: Ta, a twoja stara klaszcze u Rubika.
Wyobrażacie sobie reakcje klasy? Leżą..
Od razu z pierwszych 3 ławek w rzędzie pod ścianą wystawiły się ręce z szacunem wyglądało to trochę jak falanga pik. Kolo na luzie podszedł do każdego i stuknął.

Potem Soczewek pokazał mu czającego się w lesie i coś jeszcze. On do końca lekcji nie mógł przestać się śmiać. Idąc potem do soczówki powiedział: Twoja stara przeszła simsy.
Na sam koniec Soczek mu jeszcze dołożył txt'em:
-Może pan pójdzie do domu, bo...
Tu pokazał mu kome ze zdjęciem "Twój stary już czeka".

Wchodząc o 8 do szkoły, wszystko było spoko. Wychodząc szkoła była siwa, bo mi karmel się samozapalił.
"Czy wy ten dym to macie pod kontrolą?" - dyrka :)

środa, 2 stycznia 2008

Buty, a raczej obcięte kalosze.

Idąc dzisiaj do szkoły myślałem o tym jak bardzo mi się nie chce. Jednak pocieszało mnie to, że będzie o czym pisać, w końcu..

I rzeczywiście.

Pierwsza lekcja od samego początku, pomijając to, że wszyscy bez Marty i Kacperera, który czytał książkę w sylwestra, (czaisz ?), wyglądali jakby byli na kacu. 3cia minuta lekcji. Wbija Filip.. wszyscy w brecht. Świetny początek roku. "Za karę" Koszi mu mówi, że ma odnieść radio do 14.
2 minuty później Filipek wraca z radiem w ręku. Wszyscy w brecht. "No, nie da rady psze pana, nikogo nie było." Koszi wziął radio od Filipka i dał je Kacpererowi, który wraca po minucie bez radia. Masowy Rotfl.
W 14 minucie lekcji, drzwi się otwierają. Powoli, zaraz za drzwiami wchodzi do klasy Piter. Coś pomiędzy "Ja pie*dole, ale ty myszy tupały" i "kur*a co ja tu robie, a tak w ogóle to gdzie ja jestem?" staje przed drzwiami. Rozgląda się po klasie. W pewnym momencie rusza z miejsca i siada koło Majki. Koszi się tylko spytał czy wszystko w porzo i czy nic mu nie jest.

Jednak dzisiaj nic nie przebije butów anki. xD
Jak takie płetwy do pływania. to wystarczy obciąć płetwę, zostawiając samo to gdzie jest noga. To mamy podstawę. Przystylizować trochę na klapka. Potem wyrównać krawędzie. Pomalować na fioletowo. Dodać jakieś plastikowe kwiatki. A na sam koniec po to, aby noga mogła oddychać wziąć wiertarkę, jak największe wiertło i zacząć wiercić gdzie popadnie.
oto przepis na buta.

Z Mareczkiem po paręnaście razy kręciliśmy Rotfle. Do tego Rude, Olki, Kovale i ogólnie wszyscy. Kto normalny przychodzi w kaloszu do szkoły. oO

Euterbe: Te Doro, wziąłbyś jej jakieś buty uszył ze skóry ze świni...
Doro mnie popycha
Euterbe: ... bo to trochę przypał w gumiaku z piastowa chodzić.
Tu dostałem w głowę, ale jeszcze dzielnie się trzymałem.
Euterbe: A poza tym, głupio to wygląda.
I tu Filipek dostał z łokcia, mojego.

Nie czepiałem się Dora, bo pewnie i ja bym się wkurzył, w sprzyjających okolicznościach.

wtorek, 1 stycznia 2008

Ten cały bum, siuuuu, petarda w róska.. poprostu sylwester

Jak wiadomo, w każdym roku nastaje taki dzień, w którym jest.. głośno.

31 XII to właśnie taki dzień.
Jako iż miałem wolnego chatsona, starsi sie zgodzili na party, ale miała to być zamknięta impra, 10 osób, nie więcej, a nie jak w magdalence..

-no taak mamo, będzie 8 osób, nie więcej..
- - 15 godzin później - -
-ee, córciu, widziałaś może nasz telewizor ?

dlatego właśnie oficjalna wersja była taka, że u mnie nic nie ma.. no bo przecież nie było, nie wiem o co im be..
eh, no ale trza było coś kupić..

28 XII - Sztab; plan.
Godzina była późna. Razem z Kovalem i Wojtasem znaliśmy już dokładny plan jutrzejszego dnia.
9 30 - pobudka i jedym na questa.
Dorwałem Mareczka na GG żeby spytać się czy będzie, a jeśli tak to powiedzieć mu co ma kupić.. znaczy dorwałem go po to żeby powiedzieć mu co ma kupić. "Ajs Ti"
-Ale ja nie będę szedł sam!
-Ok, jutro po 9 30 jedym wszyscy razem na questa z Kovalami i Wojtassonem
-Ok
-Ale będziesz?
-No jasne..

29 XII - Quest.
9 00 - Mały elf loguje się do świata w swoim pokoju w Shadowglen'ie
9 27 - Dzwoni do Wojtassa (elf Hunt) czy jest już gotowy.
9 30 - Wojtas złazi na dół z kromą chleba w ręku, nie był
9 38 - pod KoValem (elf Druid), dzwonimy po niego.
9 38 do 9 43 - Wojtas siedzi na krawężniku i odnawia sobie health'a swoją kromką chleba (je śniadanie)
9 43 - Schodzi KoVal i idziemy po Mareczka
9 49 -Dzwonimy
-Ee, dzieńdobry, czy jest Marek?
-No jest
-A czy można go prosić?
-Ale on jeszcze śpi.
odkłada słuchawkę
-No żaaaaaaaaal, przecież miał być gotów na 9 30
-Dobra robimy quest a bez niego, jego strata.

Udaliśmy się shipem do Storm Wind'u. Wojtas musiał jeszcze zahaczyć o jedną z dzielnic tego miasta, która zwie się Blue Citi. Musiał zahaczyć o Maka, widać kromka chleba nie starczyła mu żeby mieć full HP.
Po tym jak Wojtas odnowił swojego health'a przeszliśmy pod szlakiem handlowym zwanym Aleje Jerozolimskie i znaleźliśmy się w innej z dzielnic Storm Wind'u zwanej Reduta. Tam Wojtas kupił lepszą amunicję do swojego łuku, takie wybuchowe strzały co same się napędzają, ale źle się z nich strzela bo trudno wcelować (chociaż Kovalowi w dom Róskiego sie udało).
NPC, który nam sprzedawał strzały był jakiś dziwny. Na szczęście po jakimś czasie jakaś starsza humanka (lvl coś ok 60) zebrała z nas agro, tak że mogliśmy pakować co chcieliśmy.. lecz my jesteśmy uczciwi (spadłaby nam reputacja w Storm Wind'zie jakbyśmy coś zwinęli, a to jest ważne) tak, więc na legalu kupiliśmy dwa typy strzał, za co Wojtas zabulił 30 srebra.

Po opuszczeniu Reduty, udaliśmy się w stronę przystani, by pojechać w stronę Dolanaaru i tam kontynuować naszego QW.
Wysiedliśmy w przystani Popularna na szlaku o tej samej nazwie. Jako, iż nie było z nami Mareczka mogliśmy spokojnie ominąć Makro i iść załatwiać swoje sprawy. Gdy byliśmy koło Cietrzewia, starej podstawówki (nie mojej) i, gdy Wojtas przekonywał się, że lód na stawie jednak go nie utrzyma poprzez heartstone'a zadzwonił do nas Mareczek, że jak będziemy na osiedlu, to żebyśmy po niego wleźli to pójdziemy kupić "Ajs Ti". No ok. Potem Wojtas wylazł ze stawu, poszliśmy dalej. Weszliśmy jeszcze do sklepu na rogu, stał tam taki naprawdę stary NPC
(lvl około 80), razem z Kovalem poszliśmy kupić Złoty Napój Bogów, coś co w WoW'ie powoduje, że ekran sie rozmazuje jak w NFS Carbon przy 50 na godzine i postać sama wchodzi w zakręty.
Jako iż nie było za specjalnego wyboru kupiliśmy 5.
Następnie poszliśmy na chatę do Kovala, a raczej do jego piwnicy i zostawiliśmy niepotrzebne ajtemsy.
Potem po Mareczka i do Auberdine.
Przed wejście do Warusa (dzielnica Auberdine'u) podzieliliśmy się na dwie ekipy. Jedna miała kupować Nektar a ja z Mareczkiem to czego szukaliśmy, krate Ajs Ti. Tak jak zawsze kraty Ajs Ti stały w Warusie jak w hurtowni, to teraz nie było żadnej. Kovale z Wojtasami zakupiły 9 butli nektaru i wpakowały to wszystko do baga Wojtassa. Staliśmy przed wejściem do Warusa i zastanawialiśmy się co robić dalej. Poszliśmy do nowo otwartego "centrum" handlowego w Auberdine (niektórzy to znają jako Ursus). Nic poza 1szym wrażeniem nie było tam ciekawe. Przykuło nasz wzrok jeszcze nietypowe połączenie, cukierni oraz sklepu Workshop'a.
Rozmawiamy o WoW'ie
podchodzi do nas NPC 28 lvl i zaczyna nawijkę.
-oo widzę, że panowie tu karty chcą kupić
Euterbe: ee, no nie wiem
-Czeku, jak wylootujesz Dark Katedral to możesz wysellać to za 4 golda na Allegro (odpowiednik 400 zł)
Euterbe: ee, chyba wiadomo, że od razu wylootuje, mam 18 druta na Kadgarze i wszystkich karam.
-18 drut to Ty mocny jesteś, ja z kolegą mam 70 /coś tam, chyba Gnome/ Worriora
Euterbe: ta, nie wierze, dawaj passy to zobaczymy
-taaaa [zaczyna brecht]
Wojtasso: a wiesz że wychodzi nowy dodatek będzie zwiększenie lvl'a do 80
-no taa, ale ja z kolegą już selujemy postać.. ja pamiętam, jak wszedł TBC co sie we trzech na onixa chodziło, a teraz... hah
Wojtasso: co ?
-a teraz to solo, czaisz solo na onixie
Tu zaczął dalej jarać się tym, Onixem i chyba nawet nie zauważył jak sobie poszliśmy.
Wychodzimy z głównej części i idziemy pasażem wzdłuż. Wchodzimy, gdzieś.
-O MY GY ! co to za szit, wychodzimy z tąd!
Doszliśmy do wniosku, że kopsniemy się do Lidla.
W Lidlu nic nie było, znaczy było, ale nie to co szukaliśmy..
Wojtas kupił sobie puszke miotającą jakimś gumowym szitem, chyba do zakładania trapa.
Najlepsza była akcja, jak wyszliśmy już z Lidla i Wojtas napsikał tym czymś na Mounta jakiegoś kolesia, niestety nie zauważył, że koleś ten siedzi na Mauncie i go zaraz po założeniu trapa odpala.. Wojtas i Mareczek w długą, a mi i Kovalowi sie nie chciało..
Potem krótka wizyta u babeczek na kebabie, do okrąglaka, na rynek potem z rynka w Bohaterów Wwy, aż w końcu doszliśmy do Carefour'a Express.
Tam również nie było Kraty Ajs Ti, więc wykończeni questem postanowiliśmy kupić 5 butli Nesti. Najgorsze było to, że obeszliśmy dokładnie cały Ursus, każdy sklep i nigdzie nie było nawet cienia kraty Ajs Ti. To jest jednak Syf ten Ursus. -_-

-S-Y-L-W-E-S-T-E-R-

Nooo, party jak party, większość czasu spędzona w saloonie i przegadana.. Nektar poszedł cały, Nesti też. O 0 00 poszliśmy sobie na dwór, całą ekipą. Wojtas odpalił naszą bombę co ją zrobiliśmy z Kovalem. Koval wcześniej nas oblał szampanem a resztki wypiliśmy. Potem strzelaliśmy z tymi strzałami z łapy w ekipe kolesi co stała pod naszym blokiem, pare nam nie wyszło. Jedna przeleciała Wojtasowi koło głowy, to był głupi pomysł żeby 3 naraz odpalać z jednej ręki ^^'
Jedna poszła w samochód. Ale spoko.
Potem poszliśmy sie przejść na osiedle. Stajemy na skrzyżowaniu, tak że całe zajmujemy.
Mareczek: To chyba Kokoszka!
wszyscy się tak patrzą, a w pewnym momencie zaczynają biec w jego stronę z okrzykiem: Kokoszka! albo AAAAA!
Kokosz sie prawie wyglebił. Wszyscy sobie złożyli życzenia, pohugowali się i poszliśmy dalej.
Było troche drętwo, więc rzuciłem pomysł żeby coś pośpiewać tak żeby zrobić wrażenie najebanego.. Potem Mareczki i Kovale powiedziały mi, że mi sie udało tylko śpiewanie przypominało bardziej darcie japy. Niestety szybko wróciliśmy do domy bo Grxx zapomniał komy, a czekał na tel.
Po powrocie, otworzyliśmy kolejne dwa czempejny (nie na raz tylko jeden po drugim) i robiliśmy Czampejna pokoju, kto skończy ten frajer. Rywalizacja była ostra, widać Ruda, Pamela i Olka przyskilowane w czymś takim. Wyszło na to, że Kluska skończyła.
Drugi szampan to... bez komentarza -_-'
Znaleźliśmy drugie a raczej trzecie pudło fajerwerków i strzelaliśmy z balkonu.
1sza poleciała nad blokiem, na drugą stronę, wiem bo Mareczki które były w moim pokoju wtedy przyszły obczaić co się dzieje i kto strzelał.
2ga to była Kovala, prosto w chatę Róska, jakby poleciała z dwa metry dalej i 1,5 wyżej trafiłaby mu w okno, ale wybuchła wcześniej i tylko odłamki zachaczyły o szybę.
3cia była Wojtasa, osmoliła mu całą łape, ale puścił pionowo w góre..
4ta znowu Kovala, trzymał ją za koniec i jak już się odpaliła to mu ryja osmoliło.
Potem były wielkie powroty. Wróciłem na chate, Mareczek i Koval wzięli swoje bp ogarnąłem chate, wbili starzy i usiadłem do kompa.

Dialogi:
raczej z napotkanymi osobami :)

Po strzelaniu wracamy do mnie do domu, spotykamy ekipe szulków itd.
Szulek: Do domu smarkacze!
Euterbe: Dobry pomysł... NAJS ŁAN!

Idziemy 4 rano skręcamy z Ryżowej w ulice która prowadzi do Grizłolda
Idzie jakiś pinglarz
Euterbe: Wesołego nowego roku!
-ee. Nawzajem
Euterbe: omg to żart był

Wracając od Aśków i Olki na strzyżowaniu Solipska-Ryżowa idzie dwóch kolesi zalanych.
-Czy jest nowy rok?
-...
-Czy jest nowy rok?!
Euterbe: No, ta! prawie krzycząc
-aha, kurwa, ale mnie bania napierdala.

Jak widać, trochę sie przez ostatnie dni działo..
Mamy rok 2008 tak więc...
Wszystkiego najlepszego w tym 8 roku drugiego milenium, mojej klasie, rocznikowi'92 :), wszysktim
Euterbe.