3d jaka była, taka jest.

Niewątpliwie, najlepsza klasa, jaką sobie tylko wyobrażam.
Jednak jesteśmy bandą pomyleńców, idiotów, którzy znają się już dość dobrze. Tak więc, współczuje nowym.
Przecież jeśli by doszedł do naszej klasy co byś zobaczył najpierw?
Przychodzisz do nas na przerwe.
Chojrak: O em dżi! O em dżi!
Piter: Słuchaj stary, nie wiem kim jesteś ale graj na Infermie !
KoVal: SSSSSSSS!
Mareczek: Błysk!
Idziesz do jakiejś grupki. Nagle wszyscy się rozchodzą.
typowe "cztery strony świata"
Powiedzmy, że to się nie stało.
Nagle podbiega Grixx.
-Chłopaki szacun!
Dzieje się w ogóle coś debilnego, wszyscy wyciągają ręce i zaczynają się w nie uderzać, ale nie tak normalnie, tylko jakby chcięli kogoś ubić. WTF?!
albo:

-Co masz?
-3. aTy ?
-2
-HAHAHA! Co za noob! Ei, słyszeliście... ?

albo jak coś komuś nie wyjdzie?

-c.!c.!c.!

Do tego nasze poczucie humoru...
Czy po tym krótkim opisie, nie wydaje Ci się, że trafiłeś pomiędzy pomyleńców ?
- - -

Teraz ta banda pomyleńców, ma już swoje życie, nie mówię, że wcześniej go nie miała, tylko tyle, że ich drogi są zupełnie różne. Jestem pewien, że nie raz się jeszcze skrzyżują, jednak to nie to samo, bo wcześniej krzyżowały się codziennie.

Teraz ta banda pomyleńców, jest wciąż tą samą bandą pomyleńców, tylko z wyjątkiem, że osobno, a świetne jest to, że zostaliśmy sobą do końca.

piątek, 20 czerwca 2008

Wacham się między "[*], a "Rest in Peace" jednak po co uśmiercać coś co żyje?

Zakończenie

Dziś, to wuaśnie dziś, wakacje, ostatni dzień.

Na samym początku uroczystości Dyrka pluła się że jakiejś ankiety nie zdażyła wypełnić.
jedno z pytań. Kto się zgadzał miał ręce podnosić.
Dyra: Czy jesteś tolerancyjny?
Euterbe, podnosi rękę: Łajt pałer!
Grizłold, Jzz, i pare innych osób, podnoszą ręcę: Gnoić Żydów!

Dostaliśmy świadectwa, tak naprawdę nie było ciekawych momentów, na tym całym oficialnym, poza vivtoriami.
Poszła OlkaFy odebrać swoją victorię, w tym czasie my, odstwaliśmy, oczywiście wszystko dyskretnie, więc tak naprawdę nikt poza Soczówkiem i Mareczkiem nie ruszał się z miejsc, jej krzesło dalej od nas, i prznieśliśmy wszystkie rzeczy, tak jakby miała trąd czy coś.

Drugim ciekawym momentem, była piosenka Ady, tj. wykonanie jej części.
skończyła - a my w brecht.
Buldog: Jak możecie, to jest wasza koleżanka z klasy
Soczówka: I dlatego właśnie się śmiejemy
Euterbe: Poza tym to już nie jest moja klasa
Kokoszka: Tak naprawdę to trzyma mnie tu tylko to KFC które czeka na nas w piątce.

Kolejnym ciekawszym, był moment gdy miał mówić Piterek, a on strasznie peniał, że idiotyczny wierszyk i coś tam. Już niedługo on.
Mówi Żaku.
Żaku: Powiedział mi kiedyś mój tata, że najlepszym wynalazkiem świata, są wakacje. I chyba miał yacje (...).
Nie wiem co było dalej, bo po tym jak nie było "eR" nic nie słyszałem bo każdy w brecht.
Po Żaku mówił Piterek.
Piter: (...) więc czatuj wciąż na internecie.
3d owacje na stojąco, brawa największe jakie można tylko było
Po nim mówił Kacperek.
Kacperek: (...)
Grizłold: Mogę się założyć, że teraz będzie cisza...
Kacperek, kończy.
Wszyscy siedzą, cisza...



Jednak to co się działo po części oficjalnej, a tak naprawdę po tym co działo się w klasie było kfintesencją i takim prawdziwym naszym trzecioD'owskim zakończeniem szkoły.

W klasie czekał na nas KaeFC i w ogóle, oczywiście jzzety, dziumagi, macioszki pochowały longery po kieszeniach i chciały kubełek przyjumać, nie wolno było, ale mięli plan.
Leci Macioszka przez całą salę i drze jape na całe gardło.
"Chojnacki! Akcje KejeFC czas zacząć!" oczywiście nikt nie wiedział o co chodzi i nikt nie domyślał się o co chodzi, na pewno nie.

W pewnym momencie taki dialog
Euterbe: No Kovallo, fajnie było.
Kovallo: No.
Euterbe: No ale czas nadszedł taki, by się porzegnać.
Kovallo: No, ehh.
Euterbe: No to żegnaj.
Kovallo: Żegnaj.
chwila ciszy
Kovallo: to za 20 minut pod golden korner szopem!
Euterbe: No proste.

Zostałem wydelegowany, by dostarczyć kwiatek do pani dyrektor no i dostarczyłem, poszedłęm tam razem z Aśą.
Aśa: Ty krzymaj kwiata, ja mówię.
Euterbe: Kejson.
(jakiś czas później)
Kitramy się do klasy
Aśka ma łacha
Aga się pyta ocebe.
Aśa: Kfiatek 20 złotych, KFC 500 złotych, widok jak dyra całuje Oleczka po czole, bezcenne


W klasie byliśmy dość długo, wręcz wywalili nas (uczniów z niej) bo nie chcięliśmy wyjść.
Potem stanęliśmy sobie przed szkołą, my, 3d, oraz grupka osób z innych klas.
W pewnym momencie Kokoszka wlazł na śmietnik i się zaczęło.
Kokosz: Chciałbym bardzo...
Kowal: Tylko nie wpadnij
Kokosz: Chciałbym bardzo...
Mareczek kopnął w śmietnik.
Kokosz: Chciałbym bardzo...
Mareczek kopnął w śmietnik.
Euterbe: Dajcie mu powiedzieć.
Kokoszka: Dziękuję. Chciałbym bardzo...
Grizłold: Na tszy,czte!-ry!
Tszy,czte!-RY!
Wszycy czterej, tj. Ja Kowallo, Mareczek i Grx kopiem w śmietnik, Kokosz się trzyma.
Powiedział co tam miał powiedzieć.
Mareczek: Dawajcie go na fale!
Euterbe: Kokoszka, złaź!
Wzięliśmy go na 'fale' i zaczęliśmy podrzucać.
Postawiliśmy go na nogi, i takie typowe :)
SZACUUUUUUUUUUN!
skończyliśmy szacun.
POGOOOOOOOO!
skończyliśmy pogować.
To co możemy jeszcze zrobić?
Grizłold: Cztery strony świata!
Zaczęliśmy wołać jednego z tamtej grupki, która stałą tuż obok nas (wszystko widzięli)
-ei rumun choć tutaj, choć.
idzie.
perfekcyjne cztery strony świata.
taki brecht
a zaraz potem SZACUUUUUUUUUUN!
(szacuny te hamskie grupowe)
Potem z braku pomysłów zrobiliśmy jeszcze jedno pogo, cały czas oczywiście było baaardzo głośno.

No i przyszedł czas się pożegnać.
trochę pobawiłem się linią czasu bo to co teraz opiszę (tylko to najblisze było przed szacunami i tymi wszystkimi, ale jakoś nie dało się rozejść)
W każdym razie żegnamy się, i takie tam.
(..)
Aśa: Ok, ale zniż się
Euterbe: To ja kucnę może
taki wielki hug.
Euterbe: No to narazie
Aśa: Wylewny jak zawsze.
(..)
Euterbe: Dobra, żegnajcie.
Aśa: No, pa. widzimy się w sobotę.
Euterbe: A potem na ściance.

Potem czas nadszedł, dość odpowieni, by iść spod szkoły.
Oczywiście pożegnaliśmy się po naszemu.
Darcie japy, trochę jak sylwester, tylko trochę inny repertuar.
"Dzieci wesoło, wybiegły ze szkoły, zapaliły papierosy wyciągnęły flaszki..."
Jestem pewien, że dyra słyszała, autentyczne jest to, że ludzie w oknach wystawali i się zastanawiali ocb.
- - -
Dość długo, zastanawiałem się jak to zakończyć.
"To już jest koniec i nie ma już nic"
To były ostatnie słowa na zakończeniu. Nie sądzę by tu były trafione.
Jestem pewien, że 3d wciąż będzie żyła, jakaś jej część na pewno.
Ciężko jest zapomnieć 3 lata swojego życia, a zwłaszcza jeśli to są takie 3 lata.

Dość długo, zastanawiałem się jak to zakończyć.
Jednak po co kończyć coś, co jeszcze trwa?

Klaudia(Gloota), Majka, Chojrak, Ada, Doło, Aga, Dziumdzia, Misa, Aśa, Ałtułło, Marta, Paweł, Pamela, Macioszka, Xaxer, Klucha, Kokosz, Kovalo, Filipek, Gacie :P, Anka, Lidka, Piter, Kacperer, Grizłold, Jasiu, Tomeczek, Soczewek, Mareczek, Szczepan, Gacek, Żaku, Świerzy



ale przedewszystkim
Koszi

wszystkim Wam, wielkie
Dziękuję :]



'i chyba w całym świecie
wspanialszych nie znajdziecie'

czwartek, 19 czerwca 2008

Udręka...

Postanowiłem, że napiszę dwie notki.
Pierwsza, to ogólny przegląd dwóch ostatnich tygodni, a druga będzie o tym, z czym jestem na sucho, taka, nad którą bardziej będzie trzeba się zastanowić.

Ostatnie dwa tygodnie szkoły, to był czas stracony. Czuję się jakby ktoś, przez dwa tygodnie kradł mi po 5 godzin z życia. Przed ostatni tydzień wyglądał mniej więcej tak:
-Pakujem się do szkoły
-Wyciągamy karty
-Gramy
-Klikamy się do domu
-Wychodzim
-Idm do Tawerny grać w karty
-Udeżam w osiedle

i tak przez cały tydzień, dzień w dzień.
Graliśmy we wszystko i wszędzie.

Ostatni tydzień, a raczej 4 ostatnie dni, wyglądały zupełnie inaczej.
NIKOMU się już praktycznie grać w karty, bo ile można.Raczej wyglądało tak:
-Pakujem się na teren szkoły
-Kładziem się na trawie/boisku/tartanie
-Leżym jak kluchy
-Idm na chaty
-Udeżam w osiedle

W środę oglądaliśmy Borat'a, z Jaroszem na historii, każdy kto go zna domyśla się, że tak jak my i on miał niezłe brechty.
'Teraz nie urządzamy już gonitwy żydów, jesteśmy chrześcijanami.'
albo scena pościgu w hotelu, my, jak i Jarosz kręciliśmy rotfle.
W pewnym momencie na Boracie wbił się Koszi do klasy, Chojrak nawet chciał zastopować, ale była scena w kościele więc tylko przyciszył.

Zostało nam trochę czasu, pod koniec lekcji, więc obejrzeliśmy początek 'Pachnidła'
Tam na początku gościówa dziecko rodzi, męczy się i męczy, a Jarosz trafny komentarz
'I mamy dziecko'
- -
Nie pamiętam dokładnie kiedy, ale oglądaliśmy mecz Polska-Austria, w klasie i tak kozacko, w ogóle przeżywaliśmy wszystko.
-cicho, zaraz będzie gol
3 sekundy później
-jeeeeeeeee!
:]

na przerwie przed historią oglądaliśmy jeszcze pl-aus, strasznie głośno, ludzie z korytarza się zbierali (chyba myśleli że na żywo, bo pełno ich było) oglądaliśmy ten kawałek jak Webb karnego podyktował, to wszyscy że oesss, sędzia ciota i że łysa paua, i jest ten karny. Strzelił i takie komentarze, no nieee znowu bramkę straciliśmy.. oemgjeeee?

Chyba jednym z najlepszych przykładów jak bardzo nam się nudziło były naszie pirotechniczne zapały. Kowal wziął odświeżacz do butów i chcięliśmy podpalić sznurek.
Jednakże, nie wychodziło nam, postanowiliśmy z Kovalem pójść w róg budynku, tam spryskać i podpalić.
Kowal psika, psika psika, kończy
Euterbe: Już ?
Kowal: Już.
Zbliżyłem zapałkę do sznurka i nagle, SRUuuu!, słup ognia
Kowal i Euterbe, razem: O żesz!
jaka zgodność :]

szkoła wtedy była bez sensu.

wtorek, 10 czerwca 2008

Rosyjska ruletka...

3 VI
W końcu pisaliśmy, sprawdzian z historii który był zapowiedziany baaaaardzo dawno temu.
piszemy.
Jarosz: Co tak cicho?

4 VI
Jarosz, na wejściu: Przejrzałem wasze prace, przejrzałem, parę z nich nawet przeczytałem.

Macioszka: A moja praca?
Jarosz: No twoja praca to twoja praca. Co tam zdażyleś spisać to spisałeś.

Poza tym, że oddawał prace wystawiał też oceny.
Jarosz: To może ty. 5, 5, 5 to będzie szóstka. To może ty. 4, 3, 4 ale byłeś na rajdzie, będzie 5. (przy tym, że osoby które wybierał, były zupełnie przypadkowe)

Musiał dopytać Kovala na 6
Jarosz: Data chsztu polski.
Kowal: 992
Jarosz: Dobrze.

Albo wystawiał oceny Dziumadze.
Jarosz: No i co?
Dziumaga: No i chce 6.
Jarosz: He, he, he..

Doszedł do końca listy...
Jarosz: Marcin Żak... cztery.
klasa - ogólny rotfl
- - -
Kokoszkens karty do szkoły zaczął nosić, poza tym że na każdej przerwie rozkładamy kasyno itd. to gramy w pokera na hajsy.
1szego dnia kokosz przegrał zeszyt od niemca, a Koval książkę od WoS'u (to w czwartek było 5 VI)) . Jakiś czas temu do matmy i biologii.
- - -
Dzisiaj:
2ga lekcja, zastępstwo za niemca z Walczak, odpowiadam.
Walczak: Wymień religie monoteistyczne
Euterbe: Chrześcijaństwo, hintuizm i to w co arabusy wierzą.

Walczak: Co to jest piekło?
Euterbe: No to tam jest pełno siarki i płomieni..

Walczak: Kto idzie do piekła?
Euterbe: Grzeszniki

Walczak: Czy z czyśćcia można iśc do piekła?
Euterbe: Noo normalnie odpowiedziałbym tak, ale jako że pani mówiła że to jest jakieś takie fajne pytanie to odpowiem, że nie.
(mam 5 z religii)

Następna lekcja to było wychowanie do życia w rodzinie, całe przegraliśmy w karty.

środa, 28 maja 2008

Historia Indjany Dżonsa i śmierć wielu dżew

Na początek dam parę cytatów z, jakby można było się spodziewać, historii:

Jarosz: Ja wiem, jesteście klasą dobrą, aktywną..
Euterbe: I czasami nawet inteligentną.
Jarosz: .. I czasami nawet inteligentną.
Grizłold: Dzięę - Kuuu - Jeee - Myyyy!

Jarosz: .. a co się nie nauczyliście, to się nie nauczycie.
Soczówek: To możemy iść do domu? Za 2 minuty, żeby równo o 14.
Dziumaga: Za cztery!
[cisza, nikt nic nie mówi]
Jarosz: Dobrze.

Soczówek: I czego się śmieje jak głupi. HoeeeeeHeeHeHeHe

Soczówek: Wiesz czemu kartki nie posmarowane klejem przyklejają się do Xarexa ?
Euterbe: Bo ciągnie swój do swego?
- - -
Poniedziałek w tym tygodniu dostaliśmy listę jakie chcemy piosenki na bal.
Wpisaliśmy zespoły takie jak 'pogodno', 'cool kids of death', 'come' i 'nożyce do cięcia blachy'
jestem ciekaw skąd wezmą, zwłaszcza tych ostatnich :)

Chojraki wpisały jakieś Vadery i inne szity.
- - -
Wtorek sztrajk, wszyscy się kisili na chatach.
- - -
Dzisiaj, w środę poszliśmy na kręgle i do kina.

Grałem na jednym torze z Mareczkiem Kokoszką i Koszim, który sam nam zaproponował jakiś zakład. Wyszło na to, że ten co ma najmniej z nas odpowiada przy tablicy, nie mięliśmy jednak co Koszi miał robić jakby miał najmniej, powiedzieliśmy mu, że jak przegra to się zwolni, ale się nie zgodził, ciekawe czemu? :(

Potem poszliśmy go kinsona, gdzie piterkowi wylała się kola w backpack'u i zamoczyły mu się frytki, rzucili nimi w Świerzego, ale zarwał Żaku, inwestor, ten od czwórki.

Jak wychodziliśmy:
Euterbe: Xarex jak się czułeś jak dżungle wycinali?
Xrx: pff..
normalnie Nekromanta ^^

poniedziałek, 19 maja 2008

To bylo tak trochę, nie po ludzku...

Długo się zastanawiałem jak rozpocząć te notkę.
Pierwsze słowa miały być, m.in. "jak bydło", "zwykłe rzeczy a tyle zamieszania", "dzisiaj po 3 lekcji"...
Otóż...:
- - -
Dzisiaj, po 3 lekcji, czułem się jak bydło, jestem pewien, że ok 120 osób poza mną, również, zagonili nas do sali gimnastycznej i kisiliśmy się tam przez 1,5H, po co takie zamieszanie, by odnaleźć trzy zwykłe rzeczy.

Gdy spokojnie staliśmy sobie przed salą gimnastyczną, przyszła p dyrektor i wydarła się na nas, że każdy ma wejść do sali. My mięliśmy mieć WueF, inne klasy swoje lekcje, a mieszanka ćwiczyła poloneza. Rozpoczęło się od...
Opieprzenia wszystkich z góry na dół.

Na samym wstępie powiedziano do nas, że jesteśmy bandą złodziei bez uczuć.
[na środek wyszła, ehh, bez nazwisk, poszkodowana]
Mięliśmy sobie na nią popatrzeć i może nam serce zmiękczy i oddamy jej, komórkę, portfel i klucze.

Nic takiego się nie stało.

Wielu z nas, również ci którzy w ogóle z nią tego dnia nie rozmawiali, nie przebywali koło niej, czuli się tak, jakby zaraz miała ich dyra wziąć za fraki napluć na ryja a potem wywalić ze szkoły.
Nie zmieniało to faktu, że 3d zachowywała się po swojemu.
Może na początku trochę drętwo, ale w końcu było normalnie.

Pojawiło się parę koncepcji tego co się będzie działo zaraz, po prostu staliśmy i w naszych głowach rodziły się kolejne, coraz bardziej absurdalne rozwiązania tej akcji. Na początku loooz, pakuje się antyterrorka, kładą wszystkich na ziemie, pałują, to już u nas standard, potem zamieniliśmy szkołę w regularny front.

Jakieś 40 minut od wpędzenia nas do sali, komórka magicznym sposobem się znalazła, poszukiwania trwały nadal, jednak teraz zawężyły się do poszukiwań kluczy i portfela.

50 minut po rozpoczęciu wszystkiego, dyra chciała pokazać, że wie co robi i kazała wszystkim wypakowywać rzeczy z plecaków. Pyk pyk pyyyk! I tu oto, parę osób w tym ja, zaczęło walczyć o swoje prawa i nie poddało się rewizji, plując jape, że to coś się nie zgadza i że bez psa nic nie będę z plecaka wyjmował, ani z kieszeni. Odpuściła.

Wcześniej, czy tam później przyjechali rodzice, ekhm, no właśnie tej, czyli była już cała ekipa (chłopak był na miejscu).

Gdzieś koło 55 minuty, cała szkoła miała przerwę, postanowiłem i ja z niej skorzystać udając się do tualety, jak normalny człowiek. Udało się? A skąd, nie wypuszczali nikogo (poza paroma osobami z 3a które wyszły z sali po cudownym odnalezieniu komórki) oraz samej poszkodowanej, wiecie, Vi-aI-Pi, kur'wa.
Około 70 minuty postanowiłem poprosić o butelkę wody, bo wszystko co miałem, miałem w szafce. Dali? Ah skąd? Jak chce nam się pić to powinniśmy sobie powietrze skroplić, tak?
Pragnienie pogłębiała jeszcze duchota na sali, więc jak widać warunki były idealne.

W pewnym momencie na sale wbił się dozorca i zaczął panele rozbrajać, znaleźli klucze.

Powiedziano nam, że nie wyjdziemy dopóki się nie znajdą. Parę osób zaczęło się pluć o śpiwory, bo noc na sali może być chłodna, parę osób o łopatę by wykopać latrynę.

Dyra bardzo penia o reputacje szkoły, chciała uniknąć policji zwłaszcza pod koniec roku szkolnego, to było widać. W końcu jednak pies przyjechał.
Wszedł do sali razem z koleżanką, oboje wyglądali jakby mówili:
"nosz ja pierdole, mamy ich wszystkich sprawdzić? kurrrr.. "
Wyszli.
Po jakichś 5 minutach powiedziano nam, że chłopcy mają iść do wyjścia, tam zostaną sprawdzeni i niech sobie robią co chcą. Gackowszki poszedł 1szy na macanko (to tak btw), dusza anarchisty powiedziała mi żeby siedzieć na sali bo będzie fajnie.
40 minut potem Rudi wbił się na sale i powiedział że mamy wyłazić.

- - -
Historia tego co się będzie działo, czemu to wszystko z każdą minutą stawała się coraz bardziej odbiegająca od rzeczywistości. Jedyne co pozostało bez zmian to Gackowski kopiący tunel skuwkami od długopisów pod ścianą sali gimnastycznej. Ostateczna wersja była taka:

W odległej galaktyce, alieni odnaleźli 'inteligentne' formy życia. Jednak przed skontaktowaniem się z nimi musieli je zbadać. Postawili przed nimi 3 zadania, wybrali dorodne okazy i zaczęli test.
Były trzy różne stopnie trudności, by zobaczyć jaka jest ta rasa pod każdym względem.
Najtrudniejszy test, test silnej woli, koncentracji oraz jasności umysłu, to był test dla geniuszy, no, hah tutaj muszę dodać, że na pewno mnie chcieli w nim widzieć, hehe. [szczery słowiański uśmiech]
Drugi, dla zwykłych ludzi, noo reszta ekipsona i w ogóle takie przeciętniaki, test na jasność umysłu, ale ciemniejszość niż poprzedni, na logiczne myślenie.
Trzeci, dla najniższej warstwy społeczeństwa, dla głąbów z krzepą, Gacek nie pasia tutaj, bo on mięśnia nic nie ma w sobie, na myśl przychodzi mi tylko Jzz (sam chciał żeby o nim pisać, no to tyle wystarczy), test sprawdzał nie tyle siłę umysłu i ducha co ciała, był najłatwiejszy i od niego zaczęli.

Trzeba było zKnockOut'ować, złego maga który ukrywał się wśród uczniów naszej szkoły. Starannie wyselekcjonowani uczniowie, delegacja z 3a, wyszła na szkołę i sprzedała plombę na ryj każdemu kogo spotkała, komórka pojawiła się magicznie w kieszeni, test zdany.

Drugi polegał na odczytaniu współrzędnych panela pod którym zostały ukryte klucze z układu drabinek oraz prętów w oknach.

Trzeci polegał na półtoragodzinnym medytowaniu w pokoju, myśleniu tylko o portfelu a raczej o tym kto go miał, jego twarz miała wyryć się na podłodze po właśnie tym czasie.

Gdybyśmy zdali test pozytywnie, alieni skontaktowaliby się z nami, odwieczne pytanie: "czy jesteśmy sami w kosmosie" przestałoby istnieć. Lecz jeśli nie, mięli nas zaatakować i zniszczyć cywilizację, bo przyszłość jaką szykuje dla nas wszechświat jest zbyt potężna by ludzka rasa mogła ją przetrwać, exterminacja przez kosmitów byłaby przyjemnością w porównaniu z tym co by nas czekało...
- - -
Parę refleksji, trochę pytań?
Dobrze, polecę od początku. Jestem naprawdę ciekaw, skąd dyrektorka wiedziała, że to ktoś z 3 klas? Co się stanie z tymi co to mięli, bo jakoś nie było o tym dużo mowy po całej akcji? Kto to był (to tak btw)? Chyba jedno z najważniejszych pytań, czy poszkodowana płaciła za przyjazd oraz interwencję policji, chyba jednak powinna...

Parę przypuszczań..
Ciekawe co by zrobiła dyrektorka jakby to np. mi ukradli komę, portfel i klucze. Ogłosiłaby przez radio-węzeł i na tym by się skończyło, "a radź sobie sam!". Nie sądzę, by zganiała całą szkołę do sali gimnastycznej. Dlaczego było tak akurat w tym wypadku? Bo poszkodowaną była osoba która ma wysokie, hmm, ma dobre układy z nauczycielami, no wiecie, heh, samorządzik, tutaj aktywna, tam heh. Na pewno gdyby Macioszce coś ukradli nie było by czegoś takiego.
Jakowlew mi powiedział: "No bo musiałbyś się rozpłakać"
Moja odpowiedź była jednoznaczna: "Jakbym się rozpłakał to by była plujnia, że jej dywan zamoczę"

Prawdę mówiąc, ciekaw jestem, jakby to było..
"to kto jutro bierze moją komórkę?"

czwartek, 15 maja 2008

Cztery różne sprawy

Koniec 3 klasy, nauczyciele są coraz bardziej policyjni, a niektórzy tacy jak dawniej.
Przykładem tych pierwszych jest Koszi, ale mi akurat to nie przeszkadza.
Ci którzy się nie zmieniają to m.in. Kuchar (dalej taka.. ekhm.) i Jarosz, swój chłop wśród nauczycieli.

13 V
Macioszka: Mój tato mógłby mieć teczkę?
Jarosz: Ja? A dlaczego miałbym mieć teczkę?
Soczówek: Ale on się pytał czy jego stary może..
Euterbe, przerywa Soczówkowi: No i wszystko się zgadza.

[jakiś czas później o teczkach]
Jarosz, mówił coś że w '89 miał 18 lat i że musiał się lustrować.
Euterbe: 37, prawie 40 chociaż jeszcze nie, to może pan jeszcze urosnąć.


14 V
Dalej historia:
Jest ogólny szmer w klasie, ale nie wielki, Soczówka w pewnym momencie:
"Spalić takich pedałów, no pedał nooo."
Cisza, wszyscy się patrzą na Jarosza.
Jarosz: Dobrze, Łukasz kontynuuj.

Jarosz: Jan Kasiński do odpowiedzi!
Xrx: Ja, ale dlaczego?
Jarosz: Bo gadasz teraz.
Xrx: Ja?
Doro: On szumi:
Klasa: SzzzzSzzszzzzz!

Jarosz, do Soczóweczki po wcześniejszym odpytaniu go: Jesteś zielony jak wiosenny szczypiorek.

Jarosz, o Dorociaku: Sama aktywność na lekcji, że umie to co umie.

Dzień po tym występie Kokoszki z alkoholem, wszyscy w klasie się z niego śmiali, że pijaczyna. Jarosz w pewnym momencie podszedł do Kokoszki do ławki. I całkiem spokojnym, poważnym tonem powiedział:
"Karol, a tak naprawdę to powiedz, ile ty wypiłeś?"
- - -
Jarosz gnoi wszystkich jak chce, i jest fajnie.
My obecnie zaczęliśmy gnoić Żaka, znowu, nie wiem czemu. O co poszło? O słynną czwórkę.
Jeśli nie pisałem co się stało, to czas najwyższy, legenda w końcu.

A więc dawno, dawno temu a było to jakoś w 2 klasie, mały Marcin robił zadanie z matematyki. Na matematyce. Marcin miał obliczyć prawdopodobieństwa wypadnięcia 3 czy 2 czwórek pod rząd. W zbiorze w którym miał wypisać wszystkie możliwości wpisał Z={1,2,3,5,6}. Niestety, klasa to zauważyła. A błędy w naszej klasie są, pamiętane.

Wszystkim się spodobało razdwatrzypięćsześć i tak zostało. Niestety, Żaku ma również tak dziwną przypadłość, że nie wymawia głoski eR, i tu chciałbym przypomnieć, że Żaku w 1 klasie chciał iść na konkuys yecytatoyski. Z 1-2-3-5-6 oraz probyemem z eyyY (eR) Żaku dostał status osoby choyej na Żakcajmeya.

No i właśnie, wczoraj jakoś nagle się to wszystkim przypomniało i powstają nowe rzeczy.
Np. Przysłowia:
-gdzie kucharek cztery, tam nie ma co jest
-do czterech razy sztuka
-być jak, czwarte koło u wozu
-co cztery głowy to nie jedna.

Aforyzmy:
-Żaku ma samochody z 3 kołami
-Kiedyś gonił SKMkę, zabrakło mu 4 sekund

Różne pytania zagadki:
-Ile Żaku ma kończyn?
-4

-Ile szafek jest w segmencie?
-4

-Ile masz palców u jednej ręki bez kciuka?
-4

-Jaka teraz lekcja?
-4ta

Było tego o wiele więcej, ale nie pamiętam wszystkiego, jak coś mi się przypomni, będę pisał.
Z drugiej strony, Żaku patrzy się na nas jakby chciał nas zabić, w sumie, nie dziwie mu się.
- - -
Mmm, poniedziałkowa religia też była piękna.
12 V
Macioszka wchodzi na środek klasy, prawie się drze.
"Rozmawiałem z panem, Jaroszem, powiedział, że możemy sobie jechać w środę do kina, a sprawdzian nam zrobi w środę za tydzień"
Klasa klaszcze.
3 minuty później
Klasa klaszcze.
5 minuty później
Klasa się uspokaja.
Maja: Ale nie, klaszcze do końca lekcji.
Klasa klaszcze.
15 minut później
Klasa się uspokaja.
Soczówek: No mówiłem, klaszczemy rzędami bo nie damy rady, ale nieeeee.
- - -
Dzisiaj na WoS'ie (WoS w 5).. pyk pyk pyyyk!
Nosiliśmy krzesła które dzień wcześniej znosiliśmy do sali.
Tyle że wtedy, im wcześniej wynieślibyśmy je, tym wcześniej na chatynę. A teraz, im wcześniej byśmy je wnieśli tym dłużej Ryba by nas pytała. Tak więc nosiliśmy krzesła po czterech (dziwnym trafem) do jednego. Ze stołem to chyba żeśmy w 8 szli.
p Basiak, stoi i się śmieje: Coś takiego to tylko 3d mogła wymyślić.
Ryba nas pogania i kiwa głową.
Ci co wracali z krzesłami walili po plecach tych co jeszcze je nieśli z okrzykiem "Sznela!"
Jednak tamci nie byli dłużni.

Po ustawianiu krzeseł wchodzimy do klasy i coś się nie zgadza. W jednym rzędzie jest 5 ławek w drugim 7 a w 3 sześć. Xarex to skomentował tak:
"To pewnie Marcin Żak liczył ławki"

Można dodać, że tydzień temu na WoSie wszyscy się zgłaszali gestem "Zamawiam 5 piw" ew. "Heil Hitla"
- - -
To był 9 Maja. Mięliśmy wtedy dwa polskie. Na którymś zadzwonił komuś dzwonek. I klasa, jak to miała w zwyczaju zaczęła kasłać, żeby zagłuszyć, znaczy żeby nauczyciel myślał, że to ktoś kasłał.
Najfajniejsze jest to że to wygląda mniej więcej tak:
-coś z telefonem, słychać i nagle cisza
2 sekundy ciszy
-wszyscy kaszlą

Tego pięknego dnia, właśnie coś się stało, że zadzwonił (jakiś film, czy mjuza)
Wszyscy kaszlą.
Potem JajkozleV do mnie:
"To ja nie wiedziałem, że jak komuś zadzwoni telefon to cała klasa kaszle."
Mnie osobiście ten txt rozwalił.

wtorek, 6 maja 2008

Banda idiotów robiąca dziwne rzeczy + osoby postronne = Flash Mob

^^
[rotfl]
Taki standardowy początek.
No nie mogę powiedzieć żeby dzisiaj było 'normalnie'. Dzień jak zwykle inny, przepełniony absurdem oraz nietypowymi zagraniami ze strony naszej klasy. Hah, typowe.
A więc co dzisiaj?

Pominę to co się działo na polskim, bo, być może wkładanie sobie trawy za Ti-szorta może jest nietypowe, ale jednak nudne. Powiedzmy że zacznę od przerwy przed historią.
Soczówek łaził do każdego z klasy z pytaniem "czy jakby cała klasa się zerwała to czy on/ona też" zanim się zorganizowaliśmy był dzwonek. Więc postanowiliśmy zrobić oborę, w tym urządziliśmy FM'a.
Na samym początku lekcji Macioszka staje pod tablicą i ją zaczyna ścierać.
Jarosz:
Przestań rysować swastyki na tablicy. Nie wyrudniaj się bo zaraz Cię spytam na ocenę.
Macioszka: Szit!
Jarosz: O tak, wielki byłby szit.
13 47 Soczówka ogłasza, że o 14 10 wszyscy stają i klaszczą.
13 48 Dodaje również że o 14 20 wszyscy kładą się na ławki i buczą.
13 49 Soczówek odwołuje akcję o 14 10 pod pretekstem, że za dużo do czasu do końca lekcji i zrobi kartkówkę.
14 08:
Szczepan: Jeszcze dwie minuty.
Soczówek: Jakie dwie minuty?
Jarosz: No właśnie dwadzieścia dwie!
Soczówek, głośnym szeptem do Szczepana: 14 20 walisz głową w ławkę i buczysz.

o 14 19 zaczęliśmy smęcić coś do Jarosza, że chcemy na dwór tak więc o 14 20 większość leżała na ławkach i buczała.
Jarosz kręcił rotfla na krześle w czasie gdy my buczęliśmy.
Niestety, mamy trzecią klasę, znamy się dobrze i na wiele możemy sobie pozwolić. Jednak dalej są osoby w naszej klasie dla których to było zbyt głupie, bo oni ponad to, tak? Głupie to było właśnie takie wyłamywanie się. Ale dobra, nie ważne, bo już kiedyś o tym pisałem nie chcę się powtarzać.

Wróćmy do lekcji :]
Od razu Piterek wymyślił, że 14 27 wstajemy i klaszczemy.
Powiedział Filipkowi, Soczewce i Macioszce. Ale stwierdziliśmy, że lepiej nie, bo dwa na jednej lekcji. Więc odwołali, ale nikt nie mówił Filipkowi, żeby sam wstał (siedział w 1 ławce nie widział tyłu). Mareczek od razu plujnia do Filipka z txt'em: "ei ale Ty zaczynasz meen". Nie jestem pewien ale Filipek wpadł na to że coś nie gra. W każdym razie 14 27:
Soczewek wstaje razem z Macioszkiem. Jarosz pisze coś na tablicy, więc ich nie widzi.
Zaczynam klaskać na siedząco. Macioszka i Soczówek za mną
Kręcę roftla. Jeszcze tylko plujnia od Soczówka żeśmy pauki bo nie wstaliśmy, dzwonek i do domu.
Jednak ta lekcja nie mogła się tak skończyć. Soczewek wziął nożyczki i obciął sznurówkę Gumisia. I właśnie tak, skończyła się ta lekcja :]

wtorek, 29 kwietnia 2008

Żydzie jest do gówna

Wczoraj dzień od samego początku zapowiadał się, ciekawie.
Na matematyce, gdzieś tak w połowie lekcji, Dorociak zorientował się, że ma podeszwę buta całą w kupie. Po tym jak dowiedziała się o tym cała klasa, Chojrak i Szczepan (którzy siedzieli przed nimi) przesiedli się do środkowego rzędu zostawiając Dora i Kokoszkę 'na odludziu' gdyż przed nimi były dwie ławki wolnego, a oni siedzieli ostatni. Oczywiście Soczówek zaczął rzucać aluzje w strone arturrra. Cała sala potem była w kupie, znaczy tył sali.
Zadzwonił dzwonek. Doro postanowił zmienić buty, okupał całe schody i prawie się wywalił.

Następną ciekawą lekcją był WueF.
Mięliśmy zastępstwo z Blues'em. Noga przez całą lekcje, dziewczyny 'biegały' na 800m. Znaczy większość 'biegała'. My graliśmy w gałę. Przez pierwsze pięć minut było fajnie, bo jeszcze każdemu zależało. Ale potem jak już było 2:0 to nikomu się nie chciało grać. Mecz wyglądał tak jak widać z boku obok.
Czasami jednak udało się bramkarzowi nie wykopać na piątkę albo za boisko, to od razu była nakładka i gra wyglądała tak samo tylko, że z jakiegoś miejsca boiska. Wynik to było 5:1.

Dzisiaj w związku z tamtym WueFem Rudi do nas:
-No, pan Blus się skarżył na was.
-Ee, przecież było normalnie.
-Znaczy w normie?

Religia i polski no to nic ciekawego.

Za to dzisiaj na Polaku wbiła do nas gościówa z jakiegoś zawodowego szitu.
Koval: A ty Oleczek co masz?
Euterbe: Poznawcze, art i społeczne
Aśka:No taaak, będę miała problem pójdę do psychologa, a tam siedzi taki Oleczek...
Euterbe: Ale ja się na ginekologa robię
Aśka: Co?
Koval: No tak, poznawcze.

Na Historii mięliśmy oglądać 'Pana Tadeusza' po to, żeby stracić historię i jutrzejszy polski, żeby obejrzeć ten sam kawałek. Nie wyszło, oglądaliśmy filma o Hitlerze.

Jeszcze cytat Piterka z wychowawczej:
-To, że mnie urodziła nie oznacza w cale, że mam ją lubić.

- - -

Jzz w komentarzu pluje się, żeby pisać więcej o nim.
Tak więc od dwóch dni na przewie którą spędzamy na dworzu próbujemy do wywrócić. Jeszcze nam się to nie udało. Nie chce siadać, bo wg. niego rowa mu widać. Zmienimy to
]:->

piątek, 25 kwietnia 2008

Daj pienonżka, wydamy płytę. Daj pienionżka, niech będzie w pytę!

22/23 kwietnia te dni były nazywane przez wielu różnie.
-dni apokalipsy
-koniec świata
-ożeszjapierkurwadole
-mua?
-testy
ale dziwnym trafem, nawet ludzie którzy się nie znali nazywali je nie no kuffa nic nie umiem!

Testy? Były. Polski był dziwny, pierwszy txt czytałem 4 razy i nic nie rozumiałem, jak już przestałem myśleć o miliardach frajerów którzy właśnie robią 1sze zadanie oraz o tym że tracimy wuefa, przeczytałem go po raz piąty i coś się ruszyło.
Matematyczny? "W USA używa się 1% energii słonecznej z enegrii odnawialnych. Ile procent energii słonecznej używa się w USA?" czy jakoś tak. Wiem że brechtałem się z tego zadania przez 5 minut próbując je zrozumieć i bojąc się, by nie wybuchnąć śmiechem, żeby plujni nie było. Ostatecznie się zjarałem ^^'.

24.
Szkoła?
Buhahahahah, dwa wuefy i polski na którym śpi się na ławkach.

Potem gitarrra i jam-session na garażu z Kovalem, Mareczkiem i Wojtassem.
Wymyśliliśmy legendarne "Daj pienionżka"

25.
Cały dzień żyliśmy wypadem na staroofkę i 1szymi trzema koncertami.
Set lista zapowiadała się obiecująco:
-Californication
-Daj pienionżka
-Welwetowe swetry
-Daj pienionżka
-Kokoszka
-Daj pienionżka
-Grudniowy blues
-Daj pienionżka

"Na 1szym koncercie setlista miała 8 piosenek. W tym 4 "Daj pienionżka""
Piosenka ta wymiata. Txt ma prosty, aczkolwiek dokładnie wyraża to co chcemy przekazać.

Ostatecznie zagraliśmy miliard razy Welwetowe swetry (1szą zwrotkę + refren, reszty nie znaliśmy) i cała 4 tym wymiota. Raz Californication. Miliard razy Daj pienionżka, które jest genialne i się nam nie znudziło.

Pierwszą złotówkę zarobiliśmy po piosence "Daj pienionżka" po chyba 30 minutach grania, bo nie było debila który by latał z czapą i zbierał hajsy tylko siedzieliśmy i graliśmy. Koleś co nam ją wrzucił strasznie speszony został nagrodzony brawami.

Potem była znaleziona dwójka na szczęście od jakiejś bardzo miłej pani i po jakiejś kolejnej pół godzinie zmieniliśmy mjejscówe.

Na zimny kawał betonu pod apteką. /genialnie wręcz/ W pewnym momencie zauważyliśmy jakieś dziecko z mamą i ojcem które się nami dość zainteresowało. Od razu zaczęliśmy grać dobrze już znane "Daj pienionżka". Gdzieś tak jak za 3 razem śpiewaliśmy zwrotkę to podeszło bliżej. Zagraliśmy przejście, zwolnienie. Wtedy była już niezła grupka dorosłych koło nas (wszystko za sprawą "Daj pienionżka" i tego dzieciaka). I tam w tej piosence jest dalej przerwa i takie: ty ty ty ty ty i ty! [tu wchodzi mjuza] Daj pienonżka. I na każde ty, ja i Mareczek pokazywaliśmy na to dziecko. Zaczęliśmy grać dalej, to dorośli w brecht, a my dalej swoje. A potem zarobiliśmy złotówę!

Nastempnie (taka odmiana, bo potem, potem, potem, potem cały czas potem, bluee się można) A więc, następnie poszliśmy za barbakan i tam wojtas latał z kiti i czapką zbierali, to szybciej szło. Spotkaliśmy tam psycholożkę ze szkoły. Troche nie chcięli nam dać ale jak zaczęliśmy się drzeć, że gim112 to od razu zadziałało.

Była też pani, która w czasie ptaszka:
"Każdy żyje w swoim łajnie
Lecz i tak może być fajnie,
Polejcie wino
Humor mnie nie minął
Wypijem co gorzkie duszkiem
Wyjdziemy stąd z pełnym brzuszkiem
Żarcie na stół
Zalejcie kieliszka mi pół

Widziały oczy me jak byłaś pod trzepakiem
Jak rozmawiałaś z jakimś przystojnym chłopakiem
Chciałem dziewczyno, byś była tą na świecie jedyną,
A ty przyjęłaś moje kwiaty z głupią miną"
Po refrenie jak zaczęliśmy śpiewać "widziały oczy me..." popatrzyła się na nas jakby chciała wziąć ten hajs który rzuciła.

;)

środa, 9 kwietnia 2008

Zastój

Jest zbyt blisko..
poprostu, to jest trzecia klasa.
już jest kwiecień, w szkole na przerwach coraz częściej jest temat testu, wiele ciekawego się nie dzieje, więc nie piszę nic na blogu, bo nie ma zabardzo o czym. Nie ma rzeczy, które rzucałyby się w oczy.

Dozobaczenia więc po 23
Euterbe
Powodzenia.

sobota, 5 kwietnia 2008

"Popatrz dalej, obsrał daszek, widać gdy coś go dręczy, to się chłopak z tym nie męczy"

"Popatrz, leci ptaszek
Może on w swej wolności, poznał istotę miłości
Popatrz dalej, obsrał daszek
Widać gdy go coś dręczy, to się chłopak z tym nie męczy, chciałbym tak...

Przytul mnie Staszek, ja ryczę..
Ryczę bo smutno mi tak..."

Doszedłem do wniosku, że można napisać o tym, bo większość była z naszej klasy.
-Misa (OlaFy)
-Kovallo
-Mareczek
-Grx
-Chojraczek
-Kokoszkens
-Jzz
-Ja
a z poza nas:
-Martaaa
-Maciek
-Wojtas

Więc ekipa była spoko. Będąc na miejscu, doszliśmy do wniosku, że nasza klasa jest spoko, że nikt się nie pluje, że z tym nie idę bo on śmierdzi, a ten ma dziwny ryj i nie będę z nim nigdzie łaził, tylko po prostu idziemy.

!Pominę sprawę organizacji.!

Wszyscy wiedzą jak wygląda
Jzz dla tych którzy nie to powiem, że jest potężny, przyznał się że ponad 100kg. No ale cóż, trzeba chłopaka przechrzcić/
Na chama z Mareczkiem oderwaliśmy go od ziemi, nasi się przyłączyli i zaczęliśmy nim podrzucać, spełniamy marzenia.
Od razu w mojej głowie taki pomysł:
'Koncert Kabanosa - 5zł; Płyta 'Zęby w ścianę' - 20 złotych; Widok Jzz'ta łamiącego prawa grawitacji - bezcenny; Takie rzeczy tylko u nas. 3D :]'

Zaraz po Jasiu, zaczęliśmy podrzucać Martą. Różnica była ogromna, bo Jzz wywalał chyba 7 chłopa i Marta która musiała się odpychać rękami od sufitu.

Nie wiem czemu po koncercie wszyscy się śmiali z tego jak śmiałem :(
każdemu może sie zetrzeć gardło
>.<

Koncert szybko zdobył miano, "De grejtest koncert Ever" nie tylko przeze mnie, ale większość.
Koncert na którym, po dwóch piosenkach ma się zdarte gardło, po 3 wszystko boli, z wycieńczenia ledwo pogujesz, ale mimo wszystko wstajesz z krzesła i idziesz w środek pogo, musi być niezwykły.

KA-BA-NOS!

Od autora: Z góry przepraszam za tę notkę, ale jestem wykończony i nie bardzo wiem co robię/piszę.

środa, 2 kwietnia 2008

Confidenckje zapendy zepsutego długopisa ?! [sic!]

-W-C-Z-O-R-A-J-:

Jednym z największych osiągnięć wczorajszego dnia, było wymyślenie emota.
Chodzi o to, że robi się coś takiego ">" i coś takiego "<" po dwóch stronach twarzy z palców, mówi się emota, a potem się go robi, całkiem spoko :]

Zastępstwo z trojanowską za niemca:
Kokoszka: No to, używamy wish i if only jeśli chcemy powiedzieć; o kurcze długopis mi się zepsuł!

Piter: Prościej tłumacząc (...) jeśli już mamy przeczenie to nie używamy przeczenia, bo nie może być dwóch przeczeń, bo dwa przeczenia to bez sensu.

Kokosz: A to trzeba zrobić przeczenie, hadn't, a nie to jeszcze gorzej.


Poranek:
Basiak: (...) a najgorsza w tym miesiącu jest 3d
Rumun, podobnie jak inni: buuuuu
Euterbe: Zamknij się cioto!
Nie wiem czemu ale Mareczek jakby mógł kręciłby rotfl'a

-D-Z-I-S-I-A-J-:
Matma:
Koszi: Ciekawe kiedy Filip się zetnie?
Filipek: Ja się nie zetnę.
Euterbe, rzucił: A szkoda.

Historia :
Jarosz, do Tomeczka: Bo się poskarżę Reginie!

Jarosz ogólnie gnoi Tomeczka txt'ami z Reginą

W środę po wielkanocy było tak, że Jarosz pytał się kto jest przygotowany. Arturek mu, mówi, że już go rozgryzł i, że kiedyś powiedział, że po długiej przerwie nie pyta. Na to Jarosz mu rzucił:
-Człowiekowi co 7 lat zmienia się charakter, widocznie mi się zmienił. Do odpowiedzi!

Fizyka:
Kacperer i Żak robili prezentację. Żakowi jakoś dziwnie wychodziło "eR". Wpadliśmy na pomysł, że Kacper najpierw nagrał swoje "rrrrrrrrr" a potem tylko wklejali pod Żaka.
Od razu przypomniał mi się festiwal na, którym Żak występował:
-W matematyce jest wiele różnych ciekawych znaków. Jednym z nich jest sziyja.

poniedziałek, 31 marca 2008

Kółko matematyczne i sprawiedliwa ocena, a do tego ciota z tego...

Ehh..
Trzeba przyznać, że dzisiaj było trochę ciekawych rzeczy.

Jeszcze przed matmą, rozmawialiśmy o wczorajszym koncercie "Solidarni z Białorusią" i o Tybecie.
Koval zrobił, hmm, "różki" z łapy i powiedział "Wolny Tybet!" wydaje mi się że chciał walnąć viktorię, albo coś, jednak! To coś stało się znakiem dzisiejszego dnia.
Cały czas było tylko "Wolny Tybet".

Chemia:
Piter - 5
Chojrak - 4
Żaku - 3+

Najlepsze, że praca Piterka była pisana na podstawie prazy Żaka, a praca Chojraka była prawie identyczna.

WłeF:
Wchodzimy na boisko. Jak zwykle kopią piłkę bez sensu przed początkiem meczu. Żaku podstawia nogę Dorowi, który idzie po piłkę. Wracając Doro rzuca krótkie, ale wymowne "ciota"
Genialne.

II mecz ^^'
Musze się pochwalić szczeliłęm gola, nikt by się nie spodziewał, no ale cóż.

Religia:
Początek lekcji.
Macioszka pisze:
Temat: [i tu rysuje pentagram]
Potem pisaliśmy jakieś szitowe prace. Maja wywaliła Macioszkę i Chojraka z klasy, a my śmieliśmy się z nich, że poszli do komory gazowej.
W trakcie był komunikat przez radiowęzeł, o tym że filipek cośtam.
Nikt nie wiedział nic tylko tyle że ogólnopolski etap. Od razu rozgryźliśmyMrrrrrrochnNną zagatqę, Filipek bierze udział w konkursie na najgorszą fryzurę, stąd jego włosy.
Po lekcji zostaliśmy z Mareczkiem i narysowaliśmy z Mareczkiem flagę Białorusi, Znak Fri Tajbatu, Die My darling, i Hawk :]

Polak:
Tylko tyle że Doro przerobił wyraz "do" na pento, a poza tym nuda jak zawsze na polaku.

Po lekcjach na odchodne, Żaku zachwycił nas pożegnalnym txtem:
-To teyaz mam dużo czasu, bo miałem iść na kółko matematyczne.


\m/,
WOLNY
TYBET

środa, 26 marca 2008

Martwy Doro i "Filipek: bitwa druga"

Wielki Czwartek:
Siedzimy w KFC, Olka mówi, że Piter jej mówił, że Doro nie będzie z Anką.

Wielki Czwartek, później:
Wracam na chatę, spotykam Macioszka, który mówi mi, że Doro nie jest z Anką.

Wielki Czwartek, w dumu:
Mareczek pluje sie na GG, że info potwierdzone, Doro nie jest z Anką.

Wczoraj:
Koval mi mówi, że Piter sprzedał się Ance i to, że Kokoszka mu mówił, że Doro zginie.



Dzisiaj:

Dora nie było w szkole, wszyscy myślą, że nie żyje.

Matma:
Koval: Piterek, Ty się podobno Ance sprzedałeś.
Piter: Nie.
Koval: Aha.

Mareczek, na jakiejś przerwie: No, normalnie aż mi kamień z serca spadł jak Piter powiedział, że się Ance nie sprzedał.

Chemia:
Aśka na samym początku lekcji podała mi świetny pomysł, żeby napisać piosenkę o serniku. Pisałem ją na polskim i fizyce. jeszcze nie jest gotowa :]

Przerwa przed historią:
Stoimy w kółku, dość spore, nagle Macioszka drze się na cały głos.
Macioszka: Nie ma się z czego śmiać! Każdemu może się zdarzyć, że Koval odbije mu dziewczynę!

Przerwa przed polakiem:
Macioszka: Chodźcie pośmiejemy się z Filipka
Poszli.
Filipkowi się to znudziło i przeszedł na drugą stronę korytarza.
Podchodzi Soczówka.
Soczówek: Filipek chce wzbudzić zazdrość Aśki i zarywa do drugiej. (Filip stał koło Majki)
Chwile coś "z nim" gadają.
Soczówek: Filipek, ja Cię chyba widziałem w łikend z Aśką. A nie, to był Koval.
Tutaj Filipek nie wytrzymał i zaczął popychać Soczówkę.
Świerzak ich rozdzielił, ja stałem obok.
Euterbe, popychając Świerzaka do tyłu: Nie twoja sprawa to się nie wtrącaj.
Filipek, do Soczówka: O co Ci chodzi?
Soczówek: Ja tylko powiedziałem, że widziałem Kovala z Aśką w łikend.
Odwrócił się bokiem do Filipka. Filipek go złapał za Ti-szorta i zaczął pchać przez korytarz. Soczówek złapał go za włosy i wywrócił na ziemię. Chciał odejść ale nie zauważył, że ma plecaki za plecami. I się glebnął. Filipek rzucił się na niego. Szczygieł i Sokół (z 3a) ich rozdzielili, ale dobrze, bo właśnie się lekcja zaczynała.

Technika:
Śmialiśmy się z Kosziego w wieku 20 lat na trójkołowym rowerku i koszulce z krawatem, który wywraca się na żużlowej drodze.

poniedziałek, 17 marca 2008

Zuemu szczurowi, nawet bóg nie pomoże.

WF:
Graliśmy w pingla..
Poza tym, że grają w wariata machaliśmy paletkami nad stołem tak że piłki nie było widać, robiliśmy murek w kierunku biegu to nic sie nie działo.
Rudi, drewno, w pewnym momencie zaczął się pluć, że jak nie przestaniemy robić z siebie kretynów to nam postawi po minusie. Nigdzie w regulaminie szkoły nie ma że nie omżemy robić z siebie kretynów, co więcej, pozwala nam na to konstytucja! Geje, metale, punk'i, dresy tworzą swoją własną subkulturę, w której mają jakieś standardy, które wg. "normali", szarych, bądź socjali można uznawać za kretyństwo. Tak więc, coś tu jest nie tak.

Religia:
Chyba jedna z najgorszych w tym roku, bo nie dało się lekcji przeprowadzić, ale jedna z najbardziej schizowych.
Zaczęło się od tego, że nie mogliśmy się pomodlić. I Maja zrobiła plujnie, że nasza klasa jest jakaśtam, ja do niej, że modlitwa jest to rozmowa z bogiem, a każdy rozmawia na swój sposób.
Potem dalej kontynuowała to, że nasza klasa jest jakaśtam no to ja jej, że szkoła nam to narzuca jak bardzo mamy się uczyć, że poprzez comiesięczne poranki poruwnują nas z innymi klasami i tym wymuszają w nas naukę.
Filipek: Dokładnie, ta presja powoduje to, że ja jestem znerwicowany.
Macioszka: No, no u mnie też, już raz przez to miałem zawał, a potem umarłem.

Zaraz po tym jak mówiłem, że w innych szkołąch nie ma czegoś takiego, jak poranek weszła pani dyrektor, z jakimiś dwiema kobietami.
Dyrektor: To są panie, z liceum, które chcą wam coś powiedzieć, no to chyba panie same się przedstawią i powiedzą co chcą powiedzieć.
Jedna z tych dwóch: A więc jesteśmy z liceum numer siedemdziesiąt? - patrzy się na drugą - piędziesiąt trzy, jest to liceum na promienistej.
klasa ostry brecht.
Potem mówili coś, o klasach, zaczęli rozdawać ulotki i spytali o pytania.
No to my dalej w brechcie "który jest na liście", "ile trzeba mieć punktów" i powiedziała nam, że powyżej 90. To komentarze wielu osób "uuu, no to sporo", "no nie wiem czy dam radę (z udawanym smutkiem)". I jeszcze powiedzieli, że osoba najlepsza u niej w klasie miała 140.

Wyszły.

Od razu z ulotek z promienistej zrobili samoloty i puszczali po klasie.
Macioszka przebijał butelkę igłami, Maja wpisała mu uwagę.
Jak podeszłą do ławki oddać mu indeks i jak już odchodziła
Filipek: Olek, koło siebie masz wolną igłę
Maja: Filip poproszę twój indeks!
Filipek: No nie! Nakablowali na mnie!

Potem było jednak lepiej.
Macioszka zabrał Żakowi piórnik, bo jakimś cudem z przebitej butelki zaczęła ciec woda i trzeba było czymś wytrzeć. Żak zaczął go ciągnąć za kaptur.
Maja: Marcin, poproszę twój inteks.
Żaku: Ja ale za co?
Maja: Po co go ciągniesz za kaptur?
Żaku: Ciągnę go za kaptuy, bo mi zabyał pióynik.
Maja: I wydaje Ci się, że to najlepszy sposó na rozwiązanie konfliktu?
Macioszka: On narażał moje zdrowie i życie.
Mina macioszka jak Maja zabrała indeks Żaka była genialna.

W pewnym momencie jeszcze Macioszka mówi:
-No nie prosze pani, to dyskryminacja czasnych jest noo, że mi pani indeks zabrała.
Macioszka, do nas: Kurde, jakbym był takim czarnym to miałbym usprawiedliwienie na wszystko.
Mareczek: No właśnie proszę pani, to że śmierdzi oznacza od razu że zły?

Na sam koniec Maja coś zaczęła się pluć do Gacka, on się bronił, a Macioszka stanął w obronie Maji.
Euterbe: Zamknik ryj, bo śmierdzi.
Macioszka, siedzi. I w pewnym momencie zaczął się śmiać.
Macioszka: hehehe, Śmierdzi. (wyraz jego twarzy ---> xD)
Chyba, biedak nie wiedział, że chodzi o niego.

W czasie religii Maja kazała mi zostać po lekcji.
Więc zostaje, wbija się dyra powiedzieć Maji, że ma iśc na dyżur. A Maja jej, że niech zobaczy co tu się dzieje. A Dyra, że co się dzieje i pyta się, jak było na lekcji. Majka do niej, że źle. A ona czemu? A ja, że dyskutowaliśmy. A ona, że o czym? A ja, że o tym, że w naszej szkole jest wyścig szczurów. A ona, że kto tak mówi. A ja, że ja.
I dalej jest tak:
Dyra: Jak to?
Euterbe: No tak.
Dyra: Przecież pracujecie na własne możliwości.
Euterbe: Tak tylko, że comiesięczy poranek jest po to, żeby pokazać, która klasa jest lepsza, a która gorsza i ma to zmotywować gorsze klasy do podciągnięcia się, a lepsze, by pracowały jeszcze lepiej.
Dyra: Nie zgadzam się. I za to, Aleksander, będziesz miał obniżone ze sprawowania.
Euterbe: Będę miał obniżone za swoje przekonania?
Dyra: Tak.
Tu chciałem, powiedzieć coś w stylu "to za inne moje przekonania, wywaliłaby mnie pani ze szkoły", ale uśmiechnąłem się tylko ironicznie i mruknąłem, że to jest śmieszne.

Resztki przerwy przed polakiem:
Po odejścu od dyry, podchodzę do Piterka.
"Patrz jakich wyszor ma kolegów"
Patrze tam gdzie mi pokazywał. Stoi, wyszor, dexter i jakichś jeszcze dwóch.
Z tej przerwy niewiele pamiętam, bo do końca niej zwijałem się ze śmiechu na podłodze.

Przed samym polakiem, Karpik rzucił stołem w macioszkę i popsuli podłogę.

Polak:
Nudy niewyobrażalne. Zaczynam, więc umilać sobie życie. "Śpiewając". Na początku soundtrack z Tertisa.
Kwiecilla: Jak nie będziecie wiedzieli, co znaczy dany wyraz, należy sprawdzić jego znaczenie w słowniku etnicznym.
Euterbe, śpiewa pół-szeptem: Hajli Hajlo, Hajla!
Kwiecilla: Olek, czy pozwoliłam Ci mówić kiedy ja mówię?
Euterbe: Ale ja tylko zastanawiam się, gdzie będę mógł znaleśc znaczenie tych słów, bo nie mam tego słownika.
Kwiecilla: Aha.
Piter kręci rotfla w ławce.

Na sam koniec lekcji OlaFy też się wkręciła w tetrisa i zaczęła śpiewać ze mną.

Po lekcjach:
Wracając do domu, mnie z Mareczkiem złąpała jakaś schiza i do każdego napotkanego człowieka, mówiliśmy zuoooo. Jak widzięliśmy listonosza:
-Zuoooo
-Zuooooo
-Zuooo
-DIE (growl'em)
-Zuooo
-On chyba ma mjuzę na uszach i nas nie szłyszy.

niedziela, 16 marca 2008

Czy mamy coś przeciwko transwestytom? Nie, bo niby czemu?

To było dawno.
Środa:
Przerwa przed fizyką:

Soczówka podbiega do nas cały zajarany.
"Pamiętacie jak powiedziałem Lidce że ma kutasa?"
Wszyscy tak, ocb?
A on, że kiedyś Lidce tak spodnie odstawały, jakby ykhm! Potem że coś się jeszcze stało co wskazywałoby że jest facetem. "A teraz podchodzi do mnie i mówi, odejdźmy stąd obaj"
Wszyscy rotfl.
Potem wszyscy kopsnęliśmy się do Lidki i zaczęliśmy jej coś mówić.
"A skoro jesteś facetem, to Ty przypadkiem nie powinnaś się z nami przebierać"
Ogólny rotfl, Soczówek jej coś powiedział i się popłakała.

Akurat wtedy wchodził Doro i zauważył płaczącą Lidie i biegnącego za nią Soczówke. Spytał się go i on mu wytłumaczył. Doro siedzi na ławce, w pełnym lol'u (kurde jak to brzmi) i tak się pyta:
-A gdzie ona jest?
Mareczek: pewnie płacze w łazience
Euterbe: chyba w menskim.

Soczówek poszedł do męskiego ją uspokoić. Potem zaczęła się lekcja.
Filipek dostał jedynkę z kartkówy
Któryś z nich, Koval, Mareczek lub Soczówek wymyślili:
"Nic tak nie cieszy jak pauka kolegi"

A potem ja do Soczówki:
-Jak widziałeś że ma się rozpłakać powinieneś powiedzieć "izi meeen"
Dwuławkowy rotfl

Albo kolejny z mądrzejszych cytatów:
Euterbe: Ei Mareczek, Filipek ma paukę...
Mareczek: Nom.
Euterbe:.. Lidka też.
Kolejny dwuławkowy.

poniedziałek, 10 marca 2008

Samolotowa wojna między-grupowa

W piątek sporo się działo. Nie chciało mi się pisać wtedy. Poczekałem do soboty. Grx powiedział, że w poniedziałek będę miał sporo do opisywania. Więc nie pisałem przez niedzielę, bo napaliłem się na długą notkę z dwóch dni. Mianowicie, przenieśli nam angola z czwartku na piątek, no i nie wiem co ma być w tym takiego? Że w piątek mamy 6 lekcji? Pff. do końca roku zostało 15 piątków minus te wszystkie szity typu wielkanoc i inne. Do tego jest ciepło więc pewnie będziemy wychodzić, nic na tych lekcjach nie będziemy robić, bo nikomu się nie chce, a z tej szkoły i tak idziemy.
"Grupa B nie ma mózgu" - nie pamiętam kto to powiedział, ale zgadzam się.
Na dodatek w czwartek możemy dłużej pospać [mmmm]

Naszą grupą chcemy zrobić "revolucję", przeniesiemy się wszyscy do grupy B, gdzie naszym najlepszym argumentem będzie "A Anka mogła!" [na 'a' ostry bulwers] i będziemy mieć jedną wielką grupę. Będziemy się uczyć kolorów oraz sklepów, ubrań i tym podobnych.


Dobra, piątek już się naczekał.
Piątek:

Mięliśmy zastępstwo na biologii z Kubiak. Na samym początku lekcji naszło coś Soczówkę i parę innych osób na Samoloty. Więc siedzieli z góglami pilota i "latali" robiąc potwornego hałasu. Potem wymyślili gógle japońca. Ustaliliśmy, że pobawimy się w atak na Pearl Harbor. Koval siedzi na statku i wali z CKM'a, Soczówka będzie samolotem Amerykanów i będzie polował na żółtki. Ja miałem być Chinolem i rozbijać się po statkach, samolotem oczywiście. No to pani się zaczęła pluć że na Pearl Harbor zaatakowali Japońce, a Soczówek że i tych i tych dużo i obydwa skośnookie, więc gógle te same. Kubiak się nie zgodziła, Soczówka próbował i zaproponował, że będę latał z tłumikiem, po cichu. Nie wyszło. Potem latał sobie w ławce co jakiś czas. I kazali mu latać po cichu. To zaczął szybować.
Na sam koniec lekcji, dostał 14 podręczników do bp'ka.
Kubiak: Tomek, co zrobiłeś z tymi podręcznikami?
Soczówek: Mam je w luku bagażowym.
Soczówek klęknął na ziemi założył gógle alianta i zaczął startować. Wpadł na ławkę Marty.
Kubiak: Tomek, co Ty robisz?
Soczówek: No stała ławka na pasie startowym zahaczyłem skrzydłem.
Soczówek idzie na początek pasa startowego i klęka.
Soczówek: Wieża proszę o pozwolenie na start.
OlaFy: Tu wieża, masz pozwolenie.
Soczówek startuje, ale nie leci do drzwi.
Soczówek: Wieża, czy możecie otworzyć przestrzeń powietrzną na korytarz?
Ktoś mu otworzył i leciał przez całą szkołę, aż do jedynki z góglami na twarzy i z "zieeeeee" na ustach.

Mała sobotnia anegdota
Wychodząc z autobusu
Euterbe: Ostatnio na polsacie oglądałem Sabrinę
Aśa: A, Sabrina nastoletnia czarownica, jak byłam młodsza to to oglądałam.
Idziemy wzdłuż przystanku
Euterbe: Tak tylko ja tego nigdy nie lubiłem.
Idziemy chwilkę
Grx: Jakaś baba się na Ciebie patrzyła na przystanku.
Euterbe: Ale jakaś taka elo?
W tym momencie dogania nas taka "sowa"
Grx: Nie, buehe! bue! bue! [zaczyna się krztusić]
Sowa patrzy się na nas
Euterbe: To ta?
Grx: Tak
Oboje rotfl

środa, 5 marca 2008

Kebab z jajkiem.

Chemia:

Były jakieś doświadczenia z jajkami. No to soczówek skitrał jedno. Jak zadzwonił dzwonek na przerwę to wszyscy trzymali swoje kaptursy nikt nawet nie odłożył bp'a. W końcu zdecydowali, że rzucą w samochód. Prawie trafili.

Przerwa przed Polskim:

Długo bez jajek nie wytrzymali. Pod koniec przerwy Soczewki zajumały jajko z chemicznej i cała ekypa 3D poszła na górę by sobie popatrzeć. Wszyscy myśleli, że oberwie budowlaniec. Ale przyhicili w ścianę domu, który budują obok szkoły. Jak przyszedł Soczówka, żeby spytać się czy widzieliśmy, to wszyscy zaczęli się brechtać i buldog się przywalił. Jak się spytał z czego się śmiejemy to parę osób powiedziało, że z czapki budowlańca, a parę że z betoniarki, bo się kręci. ^^

Przerwa przed Fizyką:

Była megakbbownia. Na początku zrobili kbb na bp Filipka, ale doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie, jak zamienią rzeczy z bp chojraczka. Tak zrobili. Filipek miał 4 podręczniki do angola. Gdy ten ostatni wrócił do nas i wywalił rzeczy Chojraka od siebie, razem z Soczewkiem wziąłem bp Kacperera, który leżał obok niego i wpakowaliśmy mu pusty bp Chojraka. Kapnął się, jak mu podkładaliśmy plecak pod krzesło, ale gdyby nie wstał wtedy to by było wszystko wporzo. Gdy wziął bp żeby coś sprawdzić, to myślał, że wszystko jest ok, dopóki go nie otworzył. Oddał nam pusty bp i zrobiliśmy z niego kbb na szybko i wcisnęliśmy mu kartkę z napisem "Hacked". Rzeczy Chojraka, które wcześniej były na podłodze wkitraliśmy do bp Jzz'ta.

Fizyka:

Koszi się pluł, że zastanawia się nad zrobieniem nadzwyczajnego zebrania z rodzicami. Bo podobno jesteśmy bandą idiotów. I powiedział nam, że żeby poznać 3D na korytarzu wcale nie trzeba patrzeć po twarzach. Prawdę mówiąc nic nowego nam nie powiedział. Wszyscy zastanawiali się czy chodzi o jajka, czy o kbb.